– Polecenie kontroli mięsa z Czech i Słowacji już dotarło do wojewódzkich inspekcji weterynaryjnych, pierwsze kontrole mogły już zostać przeprowadzone, ale powiaty jeszcze nie wysłały sprawozdań co do liczby prób mięsa pobranych w handlu i dystrybucji – mówi Paweł Jakubczyk, mazowiecki wojewódzki lekarz weterynarii. Mięso ma być kontrolowane pod kątem obecności drobnoustrojów. To odpowiedź Jana Ardanowskiego, ministra rolnictwa, na kontrole mięsa z Polski wdrożone w ubiegłym tygodniu w Czechach i na Słowacji. Minister zapowiadał nawet kontrole czeskiego piwa. Praskie media natychmiast wychwyciły, że do kontroli zaczęli się z ochotą zgłaszać polscy dziennikarze.
Eksperci są jednak zdania, że retorsje to zły pomysł, bo Czechy są cennym partnerem. – Relacjom gospodarczym nie służą gwałtowne odpowiedzi po naszej stronie – mówi Michał Koleśnikow, ekspert banku BOŚ. To my mamy więcej do stracenia. – Gdy mieliśmy do czynienia z aferą z jajami czy wołowiną, w tym czasie nadal sprzedawaliśmy ogromne ilości drobiu, nabiału, słodyczy – zauważa. – Normalnym działaniem powinno być budowanie zaufania, nie retorsje, prowadzące do eskalacji konfliktu, który nikomu na dobre nie wyjdzie – mówi Andrzej Gantner, dyrektor PFPZ.