Jak chwalić się wakacyjnymi przygodami, by potem nie żałować, radzi na swojej stronie generalny inspektor ochrony danych osobowych. Materiał raz umieszczony w internecie może w nim zostać bardzo długo. Jest to szczególnie ważne, gdy dochodzi do publikowania zdjęć dzieci, które w przyszłości mogą być nie tylko powodem kpin w szkole, ale także pożywką dla pedofili. W kwietniu zapadł pierwszy w Polsce wyrok przeciw ojcu za publikację zdjęcia nagiego dwulatka.
Nie warto też chwalić się publicznie zdjęciami biletu, np.: na koncert czy samolot, zwłaszcza jeśli widać na nim kod kreskowy. Pozwala to bowiem oszustom sporządzić kopię biletu i sprzedać ją lub wykorzystać samemu. O zadośćuczynienie będzie trudno, bo większość regulaminów zabrania udostępniania danych z biletu osobom trzecim.
Szczególnie ostrożnym należy być podczas publikowania fotografii innych osób. To, co autorowi wydaje się zabawne, dla osoby ujętej na zdjęciu może być ośmieszające i naruszać jej dobra osobiste. Za samo bezprawne udostępnienie wizerunku także grozi odpowiedzialność cywilna. Gdy opublikowane zdjęcie wykonał ktoś inny, w grę wchodzą roszczenia związane z naruszeniem praw autorskich – zadośćuczynienie, nakaz usunięcia zdjęcia.
Obrona przed takimi zarzutami jest w praktyce trudna.
– W przypadku dóbr osobistych tu pozwany musi udowodnić, że jego działanie nie było zawinione – mówi dr Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda. – Niektóre naruszenia praw autorskich są natomiast w ogóle oderwane od winy. Tak więc uważajmy, co wrzucamy do sieci.