Zbigniew Romaszewski zostanie dzisiaj najprawdopodobniej wybrany na wicemarszałka Senatu. Trzy tygodnie temu senatorowie PO zagłosowali przeciwko tej kandydaturze, jej przeciwnikiem był też marszałek z Platformy Bogdan Borusewicz. Część komentatorów uznała, że PO zastosowała wobec PiS odwet za wydarzenia sprzed dwóch lat. Wtedy z kolei PiS utrąciło kandydata PO na wicemarszałka, Stefana Niesiołowskiego. Donald Tusk poprosił kilka dni temu, aby senatorowie jeszcze raz rozważyli kandydaturę Romaszewskiego.
Rz: Kłótliwy pan jest?
Zbigniew Romaszewski: Nie sądzę. Raczej jestem za mało kłótliwy. To jest zresztą moja wada. Ludzie uważają, że jestem totalnym safandułą i można mi wejść na głowę. Ale gdy się dobrze usadowią, wtedy wybucha awantura. Ostatnio jednak coraz rzadziej je wszczynam.
To o co właściwie chodzi? Kiedy pojawiła się pana kandydatura na wicemarszałka Sejmu, politycy PO mówili jednym głosem, że jest pan konfliktowy i dlatego nie mogą pana poprzeć.
Nie bardzo mieli co powiedzieć. Wypowiadały się przede wszystkim osoby, których nie znam albo rozmawiałem z nimi przez pięć minut, dziesięć lat temu. Jestem dość żarliwy w wypowiadaniu poglądów, to mi zresztą pomogło w PRL.