Antoni Macierewicz nie zasiądzie w komisji śledczej do zbadania nacisków na służby – zdecydowało wczoraj Prezydium Sejmu. Tym samym przychyliło się do zastrzeżeń PO wobec kandydatury byłego szefa kontrwywiadu. Prezydium odrzuciło za to zastrzeżenia zgłoszone przez PiS do kandydatur Sebastiana Karpiniuka z PO i Jana Widackiego z LiD.
Ta decyzja wywołała oburzenie polityków PiS. – Skandal i granda – stwierdził Przemysław Gosiewski. – Tak jak kwalifikacji moralnych do zasiadania w komisji nie ma np. Renata Beger ani Danuta Hojarska, tak nie ma ich Jan Widacki.
Politycy PiS podkreślają, że Widackiemu grozi postawienie zarzutów, m.in. nakłaniania świadków do składania fałszywych zeznań w sprawie zabójstwa bossa mafii pruszkowskiej „Pershinga”.
– Jestem wstrząśnięty, że Stefan Niesiołowski i Bronisław Komorowski zaaprobowali kandydaturę Widackiego – mówi „Rz” Antoni Macierewicz. – Widocznie Prezydium Sejmu nie przeszkadzają ani związki z mafią, ani problem moralny wynikający z tego, że Widacki bronił esbeków, którzy zamordowali Staszka Pyjasa.
Zbigniew Wassermann, który jako prokurator na początku lat 90. nadzorował sprawę zabójstwa Pyjasa, wypomina Widackiemu, że „bardzo aktywnie działał tak, że nie było wątpliwości, po której stronie stoi”. – Gdy ja byłem działaczem opozycji, Wassermann był prokuratorem PRL – ripostuje w rozmowie z „Rz” Widacki. – Nie broniłem żadnych morderców Pyjasa, bo nie udało się takowych ustalić. Broniłem za to funkcjonariusza SB oskarżonego o utrudnianie śledztwa w tej sprawie. Jako adwokat zawsze broniłem najlepiej, jak umiałem.