Platforma Obywatelska przygotowuje projekt gruntownej zmiany regulaminu Sejmu. Ale od trzech miesięcy są już dwa takie projekty: PiS i Lewicy. – Nagle się okazało, że my jesteśmy w lesie – mówi poseł PO.
Politycy Platformy, pisząc swój projekt, skorzystali z propozycji marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, ale nie wszystkich. Przystali na konstruktywne wotum przy odwoływaniu marszałka, czyli konieczność wskazania jego następcy. Zgadzają się też ze skróceniem czasu przechowywania projektów w tzw. zamrażarce z sześciu miesięcy do czterech.
Jednak, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w projekcie PO nie znajdzie się zakaz wyjazdowych posiedzeń komisji sejmowych. A tego się domagał Bronisław Komorowski.
– Nie podobało mu się, że takie posiedzenia odbywają się w atmosferze kawiarnianej – opowiada jeden z polityków PO. Ale posłom Platformy nie podobał się pomysł marszałka, aby w plener mogły jeździć tylko wizytacje. Nie przystali też na postulat dający większą władzę przewodniczącym komisji w określaniu porządku posiedzenia.
Jednak projekt PO, choć łagodniejszy niż propozycje marszałka Komorowskiego, już budzi opór opozycji. PiS i Lewica chcą znacznie bardziej skrócić czas przechowywania w szufladzie zgłoszonych do Sejmu projektów. Cztery miesiące proponowane przez PO to ich zdaniem za długo. SLD postuluje dwa miesiące. Lewica chce też ograniczyć uprawnienia marszałka. Proponuje np., aby o porządku obrad decydowali również wszyscy wicemarszałkowie, a nie, jak dziś, sam Komorowski.