Jak ujawniliśmy wczoraj, marszałek Sejmu, czterech wicemarszałków, szefowa Kancelarii Sejmu i dwóch jej zastępców dostało w ubiegłym roku nagrody – średnio po 57 tys. zł. Szef sejmowego biura prasowego Krzysztof Luft wyjaśniał wczoraj, że premie wypłacono na takich samych zasadach jak w urzędach centralnych i że w tym roku nagród nie będzie.
[b]Rz: Co pan myśli o premiach, które dostały władze Sejmu?[/b]
Marek Wikiński, poseł SLD z Komisji Finansów: Uważam, że to zwykła hipokryzja.
[b]To ostre słowa. Wszystko odbyło się przecież zgodnie z prawem.[/b]
Owszem, ale jak inaczej nazwać postępowanie, gdy najpierw mówi się o zamrażaniu pensji, odbieraniu trzynastek i oszczędnościach, a potem po cichu pobiera takie premie. Jakiś czas temu zwracałem na ten problem uwagę. Jako członek Komisji Finansów prosiłem, by przyjrzeli się temu inspektorzy NIK, gdy wyszła sprawa premii szefa IPN. Przyznawanie takich nagród jest nie tylko praktyką Sejmu czy IPN, ale większości urzędów państwowych.