Nie dostał mandatu, bo zasłonił się paszportem dyplomatycznym. Tłumaczył w TVN 24, że chciał zjechać na pobliską stację benzynową, gdy jadące z nim dzieci źle się poczuły.
Politycznego przeciwnika w swoim blogu broni Zbigniew Girzyński (PiS): „(...) Powiedzmy sobie szczerze, kto z nas by nie miał ochoty odjechać niemieckiej drogówce i z uśmiechem na ustach powiedzieć im »aufiderzein« (pisownia oryginalna, poprawnie: Auf Wiedersehen – red.)? I mieć taką satysfakcję, że musiało ich to wkurzyć?”.
– Niemiec się wkurzył, że nie może poniżyć Polaka, i poskarżył się mediom – dodaje Girzyński w rozmowie z „Rz”.
Ustaliliśmy, dlaczego poseł PiS mógł wziąć w obronę Nitrasa. Sam miał podobną przygodę we Lwowie. Według naszych informatorów ukraińska policja usiłowała wymusić od niego wysoką opłatę za nieprawidłowo zaparkowany samochód. Girzyński także uniknął kary, bo miał paszport dyplomatyczny.
Tymczasem, jak podał serwis internetowy TVP. Info, europoseł nie ma prawa używać paszportu dyplomatycznego podczas prywatnej podróży, a immunitet nie chroni go przed odpowiedzialnością za wykroczenie drogowe.