Rzeczpospolita: Przez Rumunię przelewa się największa od lat fala protestów po wprowadzeniu kontrowersyjnego dekretu łagodzącego kary za korupcję. Kim są protestujący?
Bogumił Luft: To ludzie o przekonaniach liberalnych, pragnący, by Rumunia opierała się na zasadach demokratycznego państwa prawa. Organizują się głównie przez internet, co miało już miejsce w innych krajach. Te wydarzenia nie są zaskakujące, bo od kilku lat w kraju narasta oburzenie pewnej części społeczeństwa, która chce, by kraj szybciej się modernizował. Protestujący walczą z korupcją i arogancją władzy.
I udało im się już coś osiągnąć?
Pierwszym sukcesem był wybór Klausa Iohannisa na prezydenta Rumunii w 2014 roku. Był to wybór polityka niezależnego, głos sprzeciwu wobec skorumpowanej klasy politycznej. Drugi sukces osiągnęli rok później, gdy ich kilkudniowe demonstracje doprowadziły do upadku rządu. Protesty wybuchły po tragicznym wypadku w klubie nocnym w Bukareszcie, w którym zginęło ponad 60 osób, a przyczyny tego zdarzenia były powiązane z korupcją.
Teraz manifestanci wyszli na ulice po raz trzeci.