Na początek deklaracja: żaden z nas nigdy nie wsiądzie do rządowej limuzyny. No, chyba żeby nas tam wsadzili pod groźbą utraty życia lub zdrowia. Co w sumie na jedno wychodzi.
Spójrzmy na prezydenta. Najpierw pęknięta opona na autostradzie, teraz wypadek na moście w Krakowie. Limuzyna pani premier Szydło staranowana przez pancerne seicento. Karambol z udziałem Macierewicza. Wypadek w kolumnie eskortującej szefa NATO. Zderzenie dwóch samochodów BOR pod siedzibą PiS na Nowogrodzkiej. O pomniejszych kolizjach z ostatnich miesięcy nie wspominając. Wyjdzie na to, że w Formule 1 wypadki zdarzają się rzadziej.