Aktualizacja: 04.03.2018 19:39 Publikacja: 03.03.2018 23:01
Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek
Od zakończenia wojny upłynęło już sporo lat, okupantów dawno pogoniliśmy. Okazuje się jednak, że sami tradycję tego miasta mamy w głębokiej pogardzie. Nonszalancko niszcząc pamięć miejsc, które wrosły w jego historię. Głównie tę powojenną, bo z przedwojennej prawie nic nie zostało. Weźmy choćby taki adres jak Foksal 16. Słynna restauracja Kameralna. W czasach PRL spotykała się tam cała artystyczna śmietanka. W suto zakrapianych debatach uczestniczyli zarówno piękni dwudziestoletni, jak i szpetni czterdziestoletni. Jarosław Iwaszkiewicz wprowadzał w tajniki życia (nie tylko literackiego) Marka Hłaskę i wymieniał uwagi na jego temat (to znaczy Marka, a nie życia) z Jerzym Andrzejewskim. Hłasko bowiem – jak opowiadała mi na początku lat 90. Agnieszka Osiecka – podobał się zarówno kobietom, jak i mężczyznom. W Kameralnej – jak wspominała – łatwo wdawał się w awantury, towarzyszyła mu bowiem legenda ćwierćbandycka. Osiecką nazywał w swej korespondencji panną Czaczkes, a chcąc drażnić swoich adoratorów, przedstawiał ją im jako narzeczoną. Patrząc zaś na jej kolegów z STS, mówił z wyraźną wyższością: „Łączycie się w pęczki, by zamaskować brak indywidualnego talentu". Tysiące anegdot, spotkań, które zainicjowały niejedno literackie dzieło, łączyły się z Kameralną. Miejsce, w którym Muzeum Literatury powinno od dawna otworzyć swój oddział, a stoliki opatrzyć nazwiskami słynnych gości, pod koniec lat 90. po prostu przestało istnieć. Wyposażenie, czyli praktycznie literackie relikwie, poszło na śmietnik, robiąc miejsce sztampowym stolikom kolejnej wietnamskiej knajpy, która zresztą także niedługo przetrwała. Podobne były koleje losu słynącej z elegancji, usytuowanej u podnóża pomnika Mickiewicza kawiarni Telimena. Tam do niedawna można było spotkać artystów opery, aktorów, śpiewaków, tancerzy, a dziś stała się ona częścią popularnej wśród młodzieży kawiarnianej sieciówki, gdzie siedzi się na poduchach na tle oskrobanych do cegieł ścian.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas