Rządzący bowiem z założenia są nie tylko mocniejsi i bardziej widoczni, ale też podejmują strategiczne decyzje mające daleko idące konsekwencje w przyszłości. A walenie w opozycję to zazwyczaj kopanie leżącego. I tu spojrzenie Górskiego zdecydowanie różni się od stanowiska TVP. Telewizja publiczna jest bowiem dokładnie innego zdania. Szopka noworoczna po stanie wojennym ukazywała generała Jaruzelskiego jako człowieka potrafiącego podejmować trudne, czasem kontrowersyjne decyzje, za które kiedyś społeczeństwo będzie mu wdzięczne.
W programie telewizyjnym „Polskie zoo" nadawanym w czasie prezydentury Lecha Wałęsy to właśnie nasz pokojowy noblista był Lwem, królem zwierząt, ostoją mądrości i wyrazicielem słusznych racji. Jego przeciwnicy polityczni nie budzili raczej sympatii. Włodzimierza Cimoszewicza przedstawiono pod postacią szakala, Tadeusza Mazowieckiego – żółwia, Aleksandra Kwaśniewskiego – dzikiej świni, Leszka Moczulskiego – krogulca. Była też para destrukcyjnych Chomików uosabiająca braci Kaczyńskich.
W czasach Donalda Tuska nie było szopek telewizyjnych opiewających jego geniusz. Wtedy jednak obserwowaliśmy w TVP występy Kabaretu Moralnego Niepokoju, gdzie hitem były obrady rządu. Oglądaliśmy wówczas grupkę dość niezbornych polityków, pogrążonych w chaosie, nad którym starał się zapanować premier. Na zakończenie posiedzeń kabaretowego gabinetu pojawiała się propozycja, by „poharatać w gałę", co wyraźnie ożywiało zgromadzonych.
Po wygraniu wyborów przez PiS Górski postanowił w krzywym zwierciadle satyry przedstawić nowych rządzących. Tak powstało „Ucho Prezesa". Szybko zyskało zainteresowanie, mimo że było rozpowszechniane przez mało znaną wówczas platformę Showmax.
Teraz twórcy „Ucha" postanowili zamienić swą opowieść w spektakl teatralny. Widowisko „Scheda" grane w Teatrze 6. piętro pokazuje w dość przewrotny sposób, jak Prezes próbuje po raz kolejny sprawdzić lojalność swoich współpracowników. W tej opowieści jest wiele niespodzianek, więc trudno ją streszczać, by nie zepsuć efektu zaskoczenia. Atutem są błyskotliwe dialogi oraz aktorzy. Robert Górski jako Prezes i Mikołaj Cieślak jako jego przyboczny minister Mariusz są oczywiście klasą samą w sobie. Ale jest też kilka aktorskich perełek.