Reklama

Robert Mazurek: Bellucci nie klepie

To się udziela. Jest środa, 17 października 1973 roku, polska reprezentacja w piłce kopanej jest o krok od awansu na mistrzostwa świata, ostatni (i pierwszy) raz grała na nich przed wojną. Przed telewizorami zasiadają wszyscy, także dwie studentki polonistyki z Gdańska, które na co dzień mają piłkę w nosie. Mecz oglądają na stancji, razem z nimi bez pamięci emocjonuje się gospodyni. Wszystkie szaleją, gdy Domarski strzela bramkę, o mało nie schodzą na zawał przy kolejnych interwencjach Tomaszewskiego, całują się i piszczą po meczu. Radość przerywa rzeczowe pytanie starszej pani: „Dziewczęta, a którzy to byli nasi?".

Publikacja: 11.06.2021 18:00

Robert Mazurek: Bellucci nie klepie

Foto: AdobeStock

No mówiłem, że się udziela. Zobaczycie, co się będzie działo od poniedziałku. Oczywiście, może pójść zgodnie z tradycją: mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor i bilety do domu, a wtedy drwinom i szyderstwom nie będzie końca, bo miłość kibica nietrwała jest. Może też jednak pójść inaczej, a wtedy z każdym kolejnym spotkaniem narodowe szaleństwo będzie narastać, a Portugalczyk zostanie ozłocony. W obu przypadkach na piłce znać się będą wszyscy. Oprócz mnie.

Pozostało jeszcze 85% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok.

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia. Czytaj, to co ważne.
Reklama
Plus Minus
Jan Maciejewski: Zaczarowana amnestia
Plus Minus
Agnieszka Markiewicz: Dobitny dowód na niebezpieczeństwo antysemityzmu
Plus Minus
Świat nie pęka w szwach. Nadchodzi era depopulacji
Plus Minus
Pierwszy test jedności narodu
Plus Minus
Wirtualni nielegałowie ruszają na Zachód
Reklama
Reklama