Aktor Karolak protestuje.
Też chciałbym obejrzeć „Golgotę Picnic".
Aktualizacja: 05.07.2014 02:00 Publikacja: 05.07.2014 02:00
Absolutnie rozumiem ludzi, którzy protestowali przeciw „Golgota Picnic”, nie mówię o nich źle i uznaję ich protest za cenny
Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik
Aktor Karolak protestuje.
Też chciałbym obejrzeć „Golgotę Picnic".
On uznał, że to cenzura.
Nie nazwałbym tego cenzurą.
A czym?
Błędem. Uważam, że przedstawienie powinno się odbyć, ale jednocześnie uważam, że ludzie mają prawo protestować przeciwko niemu.
Super: ja pana obrażę, ale ma pan prawo protestować, pozwalam.
Jestem pełen empatii dla cudzych uczuć religijnych i nie chciałbym ich naruszać. Ja tylko chciałem obejrzeć ten spektakl.
A „Holocaust Picnic" albo „Homofob Picnic"?
Ma pan takie plany teatralne?
Pracuję nad tym.
Chętnie je zobaczę.
Myśli pan, że dostałbym na to publiczne pieniądze? Minister Omilanowska jest entuzjastką „Golgoty..." i wolności słowa, więc sypnie groszem, prawda?
Może zaczęlibyśmy od mniejszego projektu, bo na początek mogą panu nie dać...
A robimy to razem?
Artystą nie jestem, ale zajmuję się wspieraniem młodych talentów.
Więc ja za pańskie pieniądze zrobię „Homofob Picnic".
Chce pan zrobić przedstawienie homofobiczne...
...Oraz antysemickie.
Hm, to mamy pozamiatane.
Widzi pan? Tu wolność słowa nie sięga? Możemy lżyć katolików, ale już nie Żydów czy homoseksualistów?
Chciałby pan obrażać Żydów na złość, bo obrażono pańskie uczucia religijne?
Myli się pan, nie chcę lżyć nikogo, a mój Bóg stał się człowiekiem jako Żyd, więc musiałbym oczadzieć, by obrażać Żydów.
Więc o co chodzi?
Pokazuję, że zginiecie od własnej broni. Chcecie prawa do obrażania katolików, to powinniście się zgodzić na prawo do obrażania was. I to wy będziecie stać przed teatrem i protestować.
Pan mnie tym straszy? Mnie – geja idea „Homofob Picnic" nie ?przeraża.
Pana by to jeszcze bawiło, bo pan jest perwersyjny...
(śmiech)
...A mnie by przerażało, bo nie chciałbym oglądać w teatrze szczucia na ludzi.
Tu się zgadzam i uważam, że nigdy nie należy atakować ludzi, którzy są w gorszej sytuacji. Swoją drogą, doszło do niesamowitego performance'u. Lud, który dotychczas lekceważyliśmy, pławiąc się we własnym, teatralnym sosie, wdarł się do naszych świątyń. Żyliśmy swoim życiem, tworzyliśmy własne hierarchie, wielkości, gdy o swe prawa upomniał się lud, którego nie dostrzegaliśmy.
I nadal nie będziecie dostrzegać. Już ustawiliście dyskusję, bo Karolak widzi wolność sztuki kontra oszołomów.
Ja takich słów nie używam i tak tego nie postrzegam. Uważam, że to dobrze, iż artyści, ludzie kultury, upominają się o swoje prawo, ale nie podoba mi się, że przy okazji postponowani są ludzie religijni. Choć powtórzę, że gdyby nie protesty, to spektakl obejrzałoby 200 osób i byłoby to wydarzenie środowiskowe, a teraz się wylało.
Dlaczego?
„Golgota Picnic" ma swoją historię we Francji, gdzie również wzbudziło protesty. Swoją drogą nie wierzę, że ci, którzy protestowali, widzieli to przedstawienie.
A ja, że zaproszono je ze względu na walory artystyczne.
Tego nie wiem.
Panie Macieju, wie pan doskonale! Czytałem tekst...
Ten tekst się broni.
Ten tekst się broni?!
Gorsze wrażenie zrobiły na mnie fragmenty, które widziałem na wideo.
Być może to jest jeszcze gorsze, ale nie wierzę, że pana zdaniem broni się ten Paolo Coelho podlany golizną i tandetnymi prowokacjami religijnymi!
Tekst, który jest podstawą przedstawienia, nie decyduje o wybitności dzieła. Jak ktoś jest świetnym reżyserem, to wystawi i książkę telefoniczną. Ale faktycznie Rodrigo Garcia nie jest moim ulubionym reżyserem...
Nie znam ani jednej pozytywnej recenzji jego ostatniego przedstawienia na festiwalu Malta.
Michał Merczyński miał prawo go zaprosić, bo to artysta obecny na wielu festiwalach.
I pan łyka ten argument?! Że skoro jest obecny z tą grafomanią gdzie indziej...
Są ludzie, którzy cenią jego teatr, ale ja bym go nie zaprosił, więc proszę mnie nie ustawiać w roli jego obrońcy. W tym roku tematem Malty była Ameryka Południowa i wykluczeni, więc Argentyńczyk pracujący w Hiszpanii może być tego przedstawicielem.
Nieważne, dobry czy zły, ale pasuje? W ten sam sposób Zofia Grzyb z Radoskóru została członkiem Biura Politycznego.
To nie jest pozycja Zofii Grzyb, ale powtórzę, że nie chciałbym być obsadzany w roli entuzjasty Rodriga Garcii.
Zostawmy samą „Golgotę Picnic". Są granice wolności sztuki?
Z jednej strony mamy prawo do ochrony uczuć religijnych, z drugiej gwarantowaną przez konstytucję wolność ekspresji artystycznej. I te wolności stanęły w konflikcie, choć obie powinny istnieć obok siebie.
Jakoś nie mogą.
Jestem zwolennikiem wolności wypowiedzi artystycznej, wolności słowa, a gdy jest ona ograniczana, przeciwstawiam się temu.
Nieprawda, nie walczy pan z zakazem kłamstwa oświęcimskiego, prawda?
Nie walczę. I co z tego?
A to przecież ograniczenie wolności słowa.
To prawda.
Ale tego zakazu pan nie zwalcza.
Bo to obszar poza moimi zainteresowaniami.
Nie robi pan tego, bo się z zakazem kłamstwa oświęcimskiego zgadza.
Czy w związku z tym, że istnieją ograniczenia wolności słowa, mam powiedzieć, że jest ona czymś tak ulotnym, że nieważnym?
Nie, pokazuję tylko, że to nie Ameryka ze swą absolutną wolnością słowa. Polscy artyści raz powołują się na wolność ekspresji, innym razem żądają ochrony przed mową nienawiści.
Absolutnie rozumiem ludzi, którzy protestowali przeciw „Golgota Picnic", nie mówię o nich źle i uznaję ich protest za cenny.
A dostrzega pan zagrożenie klerykalną cenzurą?
Nie chciałbym, by gdzieś w małym mieście lokalna władza zblatowana z biskupem blokowała teatrowi swobodę działań artystycznych.
Walczy pan z wiatrakiem, drogi Don Kichocie. Nie było w Polsce żadnego poważnego zamachu na wolność artystyczną, a już na pewno nie dokonali jej biskupi.
To się zmienia i widzę niechęć do podejmowania kontrowersyjnych tematów, a repertuar układany jest pod gust małomiasteczkowej klasy średniej. Najchętniej grałoby się angielskie farsy.
Widocznie ludzie tego chcą.
Polska sztuka miała do tej pory większe wyzwania.
A teraz wyzwaniem jest mnie obrazić? Ech, co za ambitny plan. To ja już wolę farsę.
Przypominam, że to ze scen polskich teatrów padały najważniejsze słowa, dotyczące polskiej wspólnoty.
Panie Macieju, czasy się zmieniły. Kiedyś musiał pan się przebrać za Konrada, by powiedzieć kilka słów prawdy o Polsce. Dziś ma pan półtora miliona Konradów na Onecie.
A teatr zachowuje tę siłę, by wpływać na dyskusję publiczną. I teraz, przy okazji „Golgoty Picnic" widzimy to samo – przedstawienie teatralne może stać się zarzewiem prawdziwej dyskusji.
Nie ma żadnej dyskusji: wy jesteście zachwyceni, a każdą formę krytyki traktujecie jak przejaw faszyzacji i klerykalizacji.
W gruncie rzeczy nie widzę tu konfliktu chrześcijanie – ateiści, raczej spór klasowy.
Obawiam się, że jestem tą samą klasą co pan, a fundamentalnie się nie zgadzamy, bo ja jestem kanapą katolicką.
Ale w tym samym salonie u pana jest i kanapa laicka, artystowska, na której siedzę ja. A gdzieś tam jest lud, który upomina się o swoje prawa.
Ja się z nim utożsamiam, choć zapewne on nie utożsamia się ze mną.
Mam podobny problem, bo ja w dodatku nie jestem katolikiem, niemniej rozumiem protestujących i uważam, że mają wszelkie prawo do tego, by demonstrować swoje niezadowolenie. Także po to, by nie zburzyli tego saloniku, w którym siedzimy, popijamy kawki i herbatki, zajadamy się jagodziankami...
Wsłuchuje się pan w głos ludu, bo przyjdzie zrewoltowana czerń i zeżre ciastka, ale pańskie środowisko wcale nie chce dialogu, tylko przywilejów.
Nie chcę przywilejów, tylko równego traktowania, a tymczasem ciągle słyszę, że żyjemy w państwie katolickim i że to niedopuszczalne, by coś finansować z pieniędzy podatników – katolików.
I tak te pieniądze dostajecie, choć ja nie finansowałbym z nich rzeczy skrajnych.
Hm, to jest pański pogląd i mógłbym się z tym nawet zgodzić. Ale czy chciałby pan ze sztuki wszelkie kontrowersje wykorzenić?
Nie, ale chciałbym przestrzec, że one do was wrócą.
Mam tego świadomość.
Czyżby? Artyści okazują ludziom daleko idącą pogardę, kpią i szydzą z mohera, a gdy ten moher odpłaci im pięknym za nadobne, to są szczerze zdumieni i oburzeni.
I tu się z panem całkowicie zgadzam! Do tego stopnia, że gdy myślę o teatrze, który chciałbym prowadzić, to byłby zupełnie inny niż ten, który prowadziłem w Gdańsku. Dziś trzeba powrócić do wielkiej dyskusji o teatrze ludowym, która toczyła się w latach 30. i 40. Nie możemy traktować teatru jako azylu przed ludem, uprawiać – jak mówił Leon Schiller – „sztuki kapliczkowej". Powinniśmy zwrócić się do gustów bardziej pospolitych, wykorzystując cud, jakim jest teatr, do nawiązania z ludźmi kontaktu.
Pan tego mitycznego ludu nie zrozumie, bo w swoim artystycznym światku jesteście kompletnie wyalienowani. Tam katolicy są mniejszością.
W Polsce katolicy są mniejszością?
W światku artystycznym czy medialnym wszystko jest odwrotnie. Więcej tu gejów niż katoli.
Gejów? Przez sześć moich sezonów w Teatrze Wybrzeże urodziło się 26 dzieci, w Instytucie Teatralnym – kilkanaścioro, a wokół siebie mam same matki i ojców.
Nie moja wina, że pan nie lubi gejów i się z nimi nie spotyka.
(śmiech) Ale mówiąc serio, ja nie mam poczucia, żeby to było normą obyczajową. Za to dostrzegam, że wy, osoby heteroseksualne, strasznie się homoseksualizujecie.
Homoseksualizujemy się?
Przejmujecie styl życia homoseksualistów, upodobniacie się do nas.
Musimy tak wyglądać, bo takie ciuchy projektują nam projektanci – geje.
Wie pan dobrze, że nie chodzi mi o ciuchy. Przyglądam się moim heteroseksualnym przyjaciołom, rówieśnikom-pięćdziesięciolatkom, których większość wymieniła żony na nowe modele i którzy nie chcą ponosić konsekwencji swoich wcześniejszych wyborów życiowych czy rodzinnych. To jest rodzaj homoseksualizacji heteryków. Wielu moich kolegów chciałoby żyć tak jak ja – bez rodziny, załatwiania spraw, wysyłania dzieci do szkoły.
Bez zobowiązań i odpowiedzialności?
Tylko że oni nie widzą, że ja za swój styl życia płacę, i to całkiem poważną cenę. A oni odmieniają swoje życie i chcą zapomnieć o tym, co było dotychczas!
Co ich pociąga?
Styl życia, czyli pozorny brak odpowiedzialności i pozorne poczucie uroczej lekkości bytu.
Gdzie jest granica między homoseksualizacją a normalną chęcią zabawy, rozrywki?
Nie chodzi o to, że heteroseksualna większość ma przyjąć ponuracki model życia, pozbawiony rozrywek i przyjemności. Homoseksualizacja to chęć powtórzenia stylu życia stereotypowego wesołego geja – osoby bez zobowiązań wobec rodziny i dzieci.
No dobrze, to jest aspekt obyczajowy...
...Ale to nie wszystko. Tożsamość gejowska została zaanektowana przez marketing, komercję i bycie gejem nie oznacza tylko uprawiania takiego czy innego seksu...
To nawet w najmniejszym stopniu.
...Ale oznacza styl konsumpcji: dostęp do bardziej luksusowych produktów, chodzenie w ray-bankach i tego typu rzeczy. Opisywałem kiedyś mój problem z Paradą Równości: idą w niej bardzo elegancko ubrani młodzi ludzie, w drogich okularach, markowych koszulkach i obcisłych, modnych spodniach, a obok protestuje ONR, czyli chłopcy z Bródna, z robotniczych rodzin, ubrani dużo mniej efektownie.
I kto tu jest wykluczony, prawda?
Konflikt klasowy był tu widoczny jak na dłoni, prawda? Z jednej strony demonstrują ci, którzy należą do elity, a w każdym razie marketing im to wmawia, a z drugiej ci, którzy do tych dóbr nie mają dostępu. Zresztą nie powinno mnie to dziwić, bo opisywał to już w 1968 roku Pasolini, który widział z jednej strony protestujących studentów z zamożnych rodzin klasy średniej, a z drugiej proletariacką młodzież w mundurach policji.
Mówił pan o elemencie obyczajowym, teraz o społecznym...
...I biznesowym, komercyjnym, bo te ray-banki nie biorą się znikąd.
To konsumpcyjny styl życia warszawki: geje i lemingi jako bywalcy Starbucksa.
Nigdy nie byłem w Starbucksie!
Bo pan jest ponad, to pańskie duchowe dzieci tam łażą. A dostrzega pan tę homoseksualizację w kulturze?
Przecież to widać choćby w rozmaitych serialach, których akcja toczy się w luksusowych mieszkaniach i drogich lokalach gastronomicznych.
To przejaw homoseksualizacji?
Po części tak, to nawiązanie do tej zaprogramowanej, oczekiwanej lekkości bytu przypisanej gejom. Żyjmy, bawmy się i wydawajmy tyle co oni.
Widział pan „Rodzinkę.pl"? To sitcom z Kożuchowską, Karolakiem i trójką dzieci, którzy są obrzydliwie bogaci i opływają we wszelkie luksusowe dobra.
Tego nie widziałem, ale przecież tak jest w większości seriali. To przykład zjawiska bardzo destrukcyjnego dla Polski – braku reprezentacji symbolicznej ogromnej części naszego społeczeństwa w kulturze. Oni nie mogą znaleźć swojego przedstawienia ani w sztuce, ani w mediach.
A jak znajdą, to widzą karykaturę. Widział pan „Darkroom"?
Nie, a dlaczego miałbym chodzić na takie przedstawienia?
Bo legendarne?
Nie, nie...
Starszy pan, aktywista Radia Maryja, okazuje się żałosnym konformistą, który chce wyrwać jakiegoś mohera. Jednocześnie wygłasza teksty, że ilekroć dzwoni do ojca dyrektora, tyle razy ma wzwód.
Ani to nie było legendarne przedstawienie, ani nic ważnego. Mnie chodziło o zjawisko szersze: padają media lokalne, duże gazety zamykają swe oddziały i wycofują korespondentów, więc obraz Polski, jaki dostajemy, to obraz Warszawy. Gdy w Warszawie jest słońce, to i w całym kraju nie pada – do tego się ten obraz świata ogranicza. I my, klasa kreatywna...
Wy, geje, klasa kreatywna...
...(śmiech) Pan należy do tej samej klasy kreatywnej, medialnej. My pokazujemy świat przez pryzmat tego, co widzimy, a widzimy tylko Warszawę, która unosi się nad resztą kraju.
Tak jest z każdą stolicą.
Tylko że u nas bardziej.
Bardziej to jest w Moskwie.
Zgoda, u nas wszystko jest słabsze niż w Rosji. Ale my, w Warszawie, funkcjonujemy w świecie fikcyjnym, więc ludzie z małych miejscowości nie mają przestrzeni symbolicznej, z którą mogliby się utożsamiać.
Ciągle słyszę, że oni wcale nie chcą takiej przestrzeni, że potrzebują tylko symboli aspiracji. U mnie na rogu jest monopolowy „Carrington" – to jest cel, być jak z „Dynastii"...
A ja przypuszczam, że każdy człowiek chciałby w telewizji zobaczyć siebie, przeczytać i utożsamić się z bohaterem, który jest taki jak on, by mieć poczucie, że nie jest samotny.
Jak to się stało, że między twórcami a odbiorcami pojawiła się taka przepaść, którą było widać przy „Golgota Picnic"? Usłyszę, że tak jest na całym świecie?
Od kilku dekad funkcjonujemy w dyskursie modernizacyjnym, co w sposób oczywisty premiuje te wartości, które kiedyś były niedocenione.
Premiuje?
Ale to na takiej samej zasadzie, na jakiej chronimy ginące zawody czy gatunki.
To chrońcie mnie! Jestem ginącym gatunkiem: drobnomieszczańskim katolem.
Z przyjemnością będę pana dokarmiał.
Z panem nie pójdę jeść, bo pan w Wielki Piątek je mięso.
Umówimy się innego dnia. Ale byłbym chyba większym hipokrytą, gdybym to robił jako katolik, prawda? A nim nie jestem.
Z tekstu, w którym pan opisał ten piątkowy posiłek, biło takie rozbawienie z tych maluczkich dookoła...
Niestety, czasami pogrąża mnie ekscentryzm.
To był najsłabszy tekst Macieja Nowaka w historii.
Z przyjemnością się z panem zgodzę.
Taktyka zgadzania się ze mną zabiła ten wywiad.
(śmiech) Ale przynajmniej mogliśmy porozmawiać i nie pozabijać się wzajemnie.
—rozmawiał Robert Mazurek
Redakcja dziękuje Fundacji Sztuczna za udostępnienie galerii na potrzeby sesji zdjęciowej
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Plus Minus
Aktor Karolak protestuje.
Też chciałbym obejrzeć „Golgotę Picnic".
W 1974 r. w Lizbonie rewolucja goździków w niespełna dobę obaliła reżim stworzony przez Antónia Salazara. Pół wieku później co szósty Portugalczyk zagłosował w wyborach parlamentarnych na partię nawiązującą do salazarowskiej ideologii.
Bartłomiej Sienkiewicz: „Część polityków w moim wieku udaje się na coś w rodzaju cmentarzyska słoni, kiedy przychodzi ich czas. Ja na razie mam co robić, więc wykpiłem rozliczne plotki, że za chwilę mam się tam znaleźć. Po tym, co mam codziennie, na razie się tam nie wybieram”.
Żaden szef izraelskiego rządu nie sprawował władzy tak długo. Żaden też nie naraził tak bardzo na szwank wizerunku państwa i nie wystawił go na równie wielkie niebezpieczeństwo.
Nie możemy zapomnieć, że medycy też są hibakusha. Badając kataklizm spowodowany przez bombę atomową, hiroszimscy lekarze zaglądają coraz to głębiej i głębiej w piekielne czeluści, do których sami trafili.
„Nie mam siły być mną” – mówi załamana Wanda, bohaterka serialu „Kiedy ślub?”. Chociaż w założeniu ma on być słodko-gorzkim obrazem milenijnego pokolenia, śmiech jest tu głównie maską skrywającą życiowe dramaty. Dla pokolenia, które tworzyło pierwsze internetowe memy, nic przecież nie może być całkiem na serio.
Wystąpienie ministra Radosława Sikorskiego w Sejmie to był bardzo ciekawy, niekiedy błyskotliwy wykład o nowej polityce zagranicznej. Osłabiony wątkami partyjnych rozliczeń.
Środa przyniosła osłabienie naszej waluty. W długim terminie złoty nadal ma jednak mocne argumenty.
Złoty koryguje wczorajsze umocnienie. Skala tego ruchu na razie pozostaje ograniczona.
Goni go każdy rząd i każda większość sejmowa. Przy starcie jest zwykle dużo hałasu, a potem robi się coraz ciszej.
Ustawy, zwłaszcza te radykalniejsze, uderzając w prawa wielu osób, budzą emocje. Podobnie bywa z uchwałami Sądu Najwyższego, choć mają wyciszać kontrowersje prawne i spory.
To dziwne, że w obecnej sytuacji prezydent nie domaga się uczynienia jego projektu z 2020 r. przedmiotem debaty parlamentarnej. Warto odkurzyć tamtą propozycję złagodzenia prawa aborcyjnego i nadać jej formalny bieg.
Przerzucenie całości problemu frankowego na sądy oznacza, że uporamy się z nim może dopiero w ciągu kilkunastu lat. Nie napawa to nikogo optymizmem. Czy to nie za późno?
Profesorom prawa podsuwam możliwość milczenia w kwestii, która biologicznie ich nie dotyczy.
Schłodzenie rynku transportowego uderza w producentów naczep. Wielton zmniejszył sprzedaż o 10 proc., ale grupa wchodzi na nowe rynki.
Gdy umowa z bankiem zawiera abuzywne klauzule, nie można ich zastąpić innymi przepisami. Na te i inne ważne dla frankowiczów pytania odpowiedziała Izba Cywilna SN w czwartek wieczorem.
Rada Nadzorcza PKO Banku Polskiego powołała nowego członka zarządu. Michał Sobolewski obejmie od sierpnia stanowisko wiceprezesa największego banku w Polsce.
Laurent Cantet, francuski reżyser, laureat canneńskiej Złotej Palmy za film „Klasa”, zmarł 25 kwietnia. Miał 63 lata.
Nie wiadomo, który z trzech warunków zatrudnienia Wojciecha Postulskiego na dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury był nie do przyjęcia przez Adama Bodnara. Sędzia pytał, ale odpowiedzi nie uzyskał.
Od 1 maja nowym prezesa zarządu LW Bogdanka będzie Zbigniew Stopa. Jego zastępcą ds. produkcji zostanie Bartosz Rożnawski, a Sławomir Krenczyk dotychczasowy p.o. prezesa, będzie wiceprezesem ds. rozwoju. W przypadku prezesa Stopy to powrót do tej spółki.
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Rosja zawetowała rezolucję RB ONZ zakazującą umieszczania broni atomowej w przestrzeni kosmicznej.
Indeks dużych polskich spółek w czwartek potwierdził formację podwójnego szczytu, która wyrysowała się w kwietniu.
Na posiedzeniu w Strasburgu Parlament Europejski przyjął rezolucję „W sprawie niedemokratycznych wyborów prezydenckich w Rosji i ich nielegalnego rozszerzenia na terytoria okupowane”.
Kursy dolara i euro w czwartek po południu zniżkują odpowiednio o 0,5 oraz 0,3 proc.
W 1974 r. w Lizbonie rewolucja goździków w niespełna dobę obaliła reżim stworzony przez Antónia Salazara. Pół wieku później co szósty Portugalczyk zagłosował w wyborach parlamentarnych na partię nawiązującą do salazarowskiej ideologii.
W Gruzji i na Litwie zatrzymano członków szajki, która kradła cenne starodruki i fascykuły z bibliotek w Europie, w tym z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma prawo obniżać przedsiębiorcom wymiaru podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne przedsiębiorcom, a tym samym zasiłek – potwierdził w czwartkowym wyroku SN.
Wystąpienie ministra Radosława Sikorskiego w Sejmie to był bardzo ciekawy, niekiedy błyskotliwy wykład o nowej polityce zagranicznej. Osłabiony wątkami partyjnych rozliczeń.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński skrytykował pomysł zmiany traktatów UE i rezygnacji z zasady jednomyślności. Według niego, byłoby to równoznaczne z utratą przez Polskę suwerenności. Były premier odniósł się do exposé szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Jeśli przedsiębiorca wybierze kasowe rozliczenie i nie dostanie pieniędzy od kontrahenta, podatek zapłaci dopiero po dwóch latach. Nie każdy jednak skorzysta z tego rozwiązania.
Podczas wspólnego patrolu z funkcjonariuszami Straży Granicznej doszło do zasłabnięcia jednego z żołnierzy WOT. Mimo natychmiastowej pomocy, żołnierz zmarł.
Rosjanie rzucili się do księgarń wykupując tytuły, które na żądanie władz mają iść na przemiał.
Sąd Najwyższy uznał za bezzasadną kasację, złożoną przez pełnomocników sprawców rozboju i pobicia w Gdańsku w 2018 roku. Wśród sprawców znajdował się Bartłomiej W. - wnuk byłego Prezydenta Lecha Wałęsy. Wyrok wobec mężczyzny jest więc ostateczny.
Wszyscy powinniśmy podziękować mieszkańcom Donbasu i "Noworosji" za ich odwagę, cierpliwość i bohaterstwo – zauważył 25 kwietnia prezydent Rosji Władimir Putin na kongresie Rosyjskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców (RSPP).
Radosław Sikorski przedstawił w Sejmie informację Ministra Spraw Zagranicznych o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2024 roku. Minister zamierza też odpowiedzieć na pytania, które padną w czasie debaty.
Działania i zaniechania rządów mają większy wpływ na dzieci niż na jakąkolwiek inną grupę społeczną. Ochrona dzieci przed przemocą jest nie tylko naszym moralnym obowiązkiem, ale też strategiczną długoterminową inwestycją w nasze społeczeństwa – pisze wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Dubravka Šuica.
Inteligentne miasto to cel wielu polskich samorządów. Smart City powinno działać jak sprawny organizm, którego poszczególne elementy współpracują ze sobą, tak by zapewnić harmonijny rozwój i poprawić jakość życia mieszkańców.
Czy szczegóły są ważne? Są. Mówią o człowieku więcej niż służbowa wizytówka. Dają obraz jego domu, zasad, wyczucia i szeroko pojętej wrażliwości.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas