Twórca mitów odrodzonej Rzeczypospolitej

Adolf Szyszko-Bohusz był świadomy, że sztuki wizualne mogą pomóc wspieraniu państwowości. O znaczeniu sztuki dobrze wiedziało także wielu polityków II RP czy, szerzej, przedstawicieli ówczesnych elit, co dziś w Polsce wydaje się rzeczą niemożliwą.

Publikacja: 15.08.2014 01:31

Mauzoleum Józefa Bema w Tarnowie. Sześć kolumn i kamienny sarkofag

Mauzoleum Józefa Bema w Tarnowie. Sześć kolumn i kamienny sarkofag

Foto: Zachęta

Red

Był nie tylko jednym z najwybitniejszych polskich architektów XX wieku, ale też konserwatorem zabytków i historykiem architektury. Współkształtował obraz Polski po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Jednak długo jego nazwisko znali tylko specjaliści. Prezentowana obecnie w warszawskiej Zachęcie wystawa „Monument" oraz pokaz „Figury niemożliwe" w Pawilonie Polskim na Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji przywracają jego działalność szerszej publiczności.

Architektura unarodowiona

Urodził się 1883 roku w Narwie, na terenie dzisiejszej Estonii. W 1902 roku rozpoczął studia w petersburskiej Imperialnej Akademii Sztuk Pięknych, słynącej z wysokiego poziomu nauczania, ale też z konserwatywnych poglądów. Uczelnię skończył z pierwszą nagrodą w 1909 roku. Mógł pozostać w cesarstwie rosyjskim, które oferowało wówczas wiele możliwości młodym architektom. Wziął nawet udział w konkursie na projekt synagogi w Charkowie. Jednak w 1910 roku pojawił się już w Krakowie. Projektował i nie mając nawet 30 lat, zaczął wykładać na Uniwersytecie Jagiellońskim i tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. W 1912 roku wyjechał do Lwowa, gdzie został profesorem tamtejszej politechniki.

Szybką karierę przerwał wybuch Wielkiej Wojny. Szyszko-Bohusz wstąpił do Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego. To doświadczenie – społeczności pozaklasowej, międzypokoleniowej, znoszącej też podziały etniczne, o czym przypominają trwające właśnie wystawy „Legiony Polskie 1914–1918" w krakowskim Muzeum Narodowym oraz „Żyd, Polak, legionista 1914–1920" w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich – będzie miało dla niego fundamentalne znaczenie. Na trwałe związał się z piłsudczykami, podzielając kult Marszałka, ale – co ważniejsze – przywiązał się do odzyskanego państwa.

Adolf Szyszko-Bohusz znalazł się w większej grupie artystów, wśród których byli m.in. Leopold Gottlieb i Stanisław Janowski, którzy zgłosili się do Piłsudskiego. Uczestniczył w walkach, ale w 1916 roku otrzymał propozycję kierowania pracami renowacyjnymi Zamku Królewskiego na Wawelu – było to szczególne stanowisko.

W 1905 roku po długich zabiegach cesarz Franciszek Józef I wyraził zgodę na opuszczenie wzgórza przez wojska austriackie. Od tego czasu trwały prace konserwatorskie w mocno zdewastowanej i przebudowanej królewskiej rezydencji, którym towarzyszyły głośne spory z udziałem najwybitniejszych postaci tamtego czasu. Były też przedstawiane kolejne koncepcje przebudowy tego „wzgórza nad wzgórzami", w tym tak niezwykłe jak Akropolis Stanisława Wyspiańskiego i Władysława Ekielskiego, zakładające m.in. wzniesienie imponującego teatru greckiego oraz siedzib dla polskiego Sejmu i Senatu.

Szyszko-Bohusz opracował pierwszą koncepcję zagospodarowania Wawelu. Na wzgórzu działała też – z jego inicjatywy – konspiracyjna komenda Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Zajmował się architekturą i okazał się sprawnym organizatorem. Po 1918 roku wszedł do elity nowego państwa. Brał udział w wielu prestiżowych przedsięwzięciach. W 1925 roku został członkiem komitetu budowy warszawskiego Grobu Nieznanego Żołnierza. Wciąż wykładał, kierował Katedrą Architektury Zabytkowej krakowskiej ASP. W latach 1922–1927 był rektorem tej uczelni. Od 1932 do 1939 roku – także profesorem Politechniki Warszawskiej. Jednak przede wszystkim projektował.

II RP to mieszanka postaw, trendów i mód artystycznych, o których istnieniu czasami dzisiaj się zapomina. Funkcjonowali skrajni eksperymentatorzy i twórcy szukający inspiracji w dawnych tradycjach. I to przez sztukę można pokazać dzieje tego państwa, nadzieje wiązane z odzyskaniem niepodległości, wysiłek budowania nowoczesnego państwa. Zarówno optymizm lat 20., czas eksperymentów artystycznych, szukania nowych form architektonicznych, a także początków dzisiejszej kultury masowej, jak i kryzys oraz poczucie nadciągającego kresu w latach 30. Okres przesilenia, pojawienia się nurtów autorytarnych, narastania konfliktów społecznych i narodowościowych i jednocześnie wysiłku modernizacyjnego mającego zmienić kraj, budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego z zakładami w Stalowej Woli, Mielcu i Dębicy.

Szyszko-Bohusz w sztuce tamtego czasu zajmuje szczególne miejsce. Jak zaznaczono we wprowadzeniu do świetnie, także od strony ekspozycyjnej, przygotowanej wystawy w Zachęcie (aranżacja JEMS Architekci; wcześniej wystawa była pokazywana w krakowskim Muzeum Narodowym), należy on do twórców, którzy poszukiwali „form stylowych i znaków graficznych będących próbą definicji tożsamości kulturowej i ambicji młodego państwa".

Szyszko-Bohusz był świadomy potencjału sztuk wizualnych i potrzeby ich wykorzystania do wspierania państwowości. O znaczeniu sztuki dobrze wiedziało także wielu ówczesnych polityków czy – szerzej – przedstawicieli ówczesnych elit, co dziś wydaje się rzeczą w Polsce niemożliwą. „Sztuka polska winna tworzyć dzieła odpowiadające roli, którą Rzeczpospolita od wieków w historii Europy odgrywa" – przekonywał chociażby Waldemar George, wybitny francuski krytyk polskiego pochodzenia.

Szyszko-Bohusz próbował też udzielać odpowiedzi na zmiany zachodzące w samej architekturze, na pytania o rolę tradycji i znaczenie eksperymentu. Nie były to jedynie zagadnienia czysto artystyczne, lecz dotyczyły stawianego przez kolejne pokolenia pytania o typ modernizacji Polski. O relacje między nowoczesnością i swojskością. Pytanie o język sztuki stawało się pytaniem o język opowieści o Polsce.

„Musimy naszą architekturę unarodowić poprzez wykorzystanie naszych cech rodzimych", apelował w tekście opublikowanym w 1911 roku. Różnił się jednak od innych wybitnych architektów swojego pokolenia, takich jak Oskar Sosnowski czy Jan Koszczyc Witkiewicz. Znacznie uważniej przyglądał się zmianom zachodzącym w sztuce.

W 1920 roku wykonał projekt Wieczernika i Spowiednicy na Jasnej Górze, w którym sprawnie nawiązał do barokowej tradycji. Powstał niemalże doskonały pastisz XVIII-wiecznej architektury (co nawet zmyliło niektórych zachodnich historyków sztuki). Zaprojektowany przez niego w 1923 roku kościół w Trembowli to trzynawowa bazylika z dwoma rzędami jońskich kolumn, wprost nawiązująca do architektury wczesnochrześcijańskich rzymskich kościołów. „Budowla prosta i poważna", jak pisał „Przewodnik Katolicki" po konsekracji tego kościoła w 1928 roku, miała być wedle jej inicjatora ks. Eustachego Jełowieckiego flanką Zachodu i świadectwem łacińskiej kultury na wschodnich ziemiach Polski, tuż przy granicy z ZSRR.

Autorzy wystawy w Zachęcie nazywają kościół w Trembowli jednym ze słupów granicznych nowego państwa. To celne określenie. Projekty Szyszki-Bohusza – bazylika morska w Gdyni, katedra w Katowicach – mają być znakami nowej państwowości. Wziął też udział w konkursie na warszawską Świątynię Opatrzności. Jego budynki mają wyznaczać oblicze współczesnej Polski.

Nasze campo santo

Za każdym razem szukał stylu odpowiedniego dla projektowanej budowli. „Użyję dziś każdego motywu i każdej oryginalności konstrukcji zaczerpniętej z naszej dawnej architektury, o ile dziś da się ją zastosować logicznie, o ile nie będzie użyta tylko dla jej użycia" – deklarował w tekście z 1911 roku „O znaczeniu tradycji w architekturze dzisiejszej". I dodawał: tylko synteza pozwoli nam stworzyć nowoczesną architekturę.

Wawel zawsze tworzył odrębny świat sam w sobie. W tym mikrokosmosie jak w miniaturze odbijały się wszystkie zdarzenia historycznie polskie – pisał Szyszko-Bohusz. Krakowskie wzgórze było jego największym dziełem (od 1928 roku kierował także konserwacją warszawskiego Zamku Królewskiego i Łazienek). W latach 1919–1921 powstała kolejna koncepcja jego zagospodarowania. Architekt zaproponował, by między katedrą a basztami Sandomierską i Złodziejską powstał wielki plac z okrągłym ołtarzem polowym. To miało być polskie campo santo – scena dla wielkich obchodów i wieców. Planował też m.in. wybudowanie specjalnej mównicy wieńczącej mury. Przedstawił nawet Piłsudskiego pokonującego ze świtą monumentalne schody i przemawiającego do tłumów.

Plany pozostały na papierze. Natomiast zbudował nowe główne wejście na Wawel – wielką rampę zakończoną Bramą Herbową. Przeprowadził rekonstrukcję Rotundy Najświętszej Marii Panny (św. Feliksa i Adaukta) i powiększył Kryptę Wieszczów oraz zaprojektował sarkofag Juliusza Słowackiego. Sprowadzenie prochów poety w 1927 roku do Polski, triumfalna podróż trumny statkiem z Gdańska do Warszawy z przystankami w większych miastach, a potem pociągiem do Krakowa były jednymi z najważniejszych i budujących tożsamość wydarzeń II RP.

Szyszko-Bohusz zajmował się samym zamkiem, który od 1923 roku stał się oficjalną siedzibą prezydenta RP. Konserwował kolejne pomieszczenia, często projektując je na nowo, w tym strop do Sali Poselskiej, w którym umieszczono 30 ocalałych głów z XVI wieku (pierwotnie było ich 194). Do współpracy zapraszał współczesnych mu artystów. Nowe plafony malowali m.in. Zygmunt Waliszewski i Felicjan Szczęsny-Kowarski.

„Niepodobieństwem jest przenieść się duchowo w jakąś historyczną epokę" – przekonywał Szyszko-Bohusz w wykładzie wygłoszonym w 1913 roku. „To, co my uważamy za ducha czasu, jest tylko naszym indywidualnym pojęciem o tych czasach. I lepiej zrobimy, jeżeli się postaramy odzwierciedlić duch naszych czasów, nie kusząc się odtwarzać to, co po dziesięciu latach będzie rozumiane inaczej, niż dziś rozumianem było".

Postępował zgodnie z tym przykazaniem. Jego Wawel miał być opowieścią o Polsce jego czasu i o jej wyobrażeniach. Doskonałą realizacją ówczesnej polityki pamięci. „Dla mnie szokujące było odkrycie, że komnaty na Wawelu są tak naprawdę jego kreacją – wyznaje Michał Wiśniewski, jeden z współtwórców Polskiego Pawilonu w Wenecji, w rozmowie dla „Notesu.Na.6.Tygodni". – Ich rekonstrukcja, którą dzisiaj przewodnicy pokazują jako ważną kreację renesansu, jest kreacją, ale czegoś innego, państwa narodowego ubranego w strój Zygmunta Starego i królowej Bony!".

Nie on jeden się mylił. Do dziś wielu zwiedzających Wawel jest przekonanych, że to, co oglądają, istnieje tam od zawsze. Tymczasem to świat w znacznej mierze stworzony przez Szyszkę-Bohusza.

Pielgrzymki do grobu Marszałka

Zaprojektował mauzoleum gen. Józefa Bema w Tarnowie. Znajdują się w nim prochy sprowadzone w 1929 roku z cmentarza na górze Dżebel el Isam (Bem przeszedł na islam, stąd niemożliwy był pochówek w kościele). Na wyspie w parku Strzeleckim powstała monumentalna, licząca 12 metrów wysokości budowla – sześć kolumn podtrzymujących kamienny sarkofag. Był też autorem niezwykłego, bardzo minimalistycznego, niemalże awangardowego nagrobka rodziny Mościckich na warszawskich Powązkach. Nieprzypadkowo – wiele lat przyjaźnił się z prezydentem.

Jednak najważniejsza jego realizacja związana była z osobą Marszałka. Trumna z jego ciałem 18 maja 1935 roku po uroczystym nabożeństwie została umieszczona w krypcie św. Leonarda, obok grobów Jana III Sobieskiego i Tadeusza Kościuszki. Nieopodal autora „Beniowskiego". Tego, którego – jak pisał Jan Lechoń – „Piłsudski był uczniem".

Miejsce okazało się niedogodne. Ostateczne Szyszko-Bohusz wybrał na mauzoleum Marszałka kryptę pod wieżą Srebrnych Dzwonów. Projektował też baldachim nad wejściem do grobu. Szukał odpowiedniej formy. Najpierw sięgnął po gotyk, potem po renesans, wzorując się na wawelskim nagrobku Władysława Jagiełły. Wreszcie po antyk.

Sześć korynckich kolumn podtrzymuje masywną płytę z inskrypcją obiegająca ją po bokach: Corpora dormiunt, vigilant animae (Ciała śpią, dusze czuwają). Szyszko-Bohusz stworzył bardzo delikatną konstrukcję, a wieńcząca ją płyta zdaje się nawet lekko unosić w powietrzu. Jakby chciał podkreślić szczególny, nieco pozaziemski charakter tego miejsca.

Nieprzypadkowe były też materiały. Użyto kamiennych fragmentów dawnego pomnika Bismarcka w Poznaniu. Kolumny pochodziły z warszawskiej cerkwi Aleksandra Newskiego – symbolu rosyjskiego panowania – zbudowanej w latach 1894–1912 przed Pałacem Saskim (zaprojektowanej przez Leontija Benois, nauczyciela Szyszki-Bohusza). Części metalowe odlano zaś ze stali pochodzącej z austriackiej broni. To w miniaturze Polska zjednoczona, triumfująca – za sprawą Piłsudskiego.

Szyszko-Bohusz stworzył dzieło niezwykłe. Jego kopię w skali 1:1 umieszczono w centralnej przestrzeni Pawilonu Polskiego. „Baldachim to w gruncie rzeczy przestrzenny diagram opisujący zbiorowe fantazje" – tłumaczy Jakub Woynarowski, artysta i współtwórca weneckiej ekspozycji. Można go uznać za „rodzaj wizualnego komentarza do architektury i symboliki Wawelu". Miejsca, które opowiadając o przeszłości, mówi o współczesnej Polsce.

Krypta pod wieżą Srebrnych Dzwonów była dopełnieniem Wawelu. Stała się też celem pielgrzymek. Oficjalnych i zwykłych obywateli. W Zachęcie można zobaczyć całą serię zdjęć. W styczniu 1938 roku przyjechali studenci holenderscy, w listopadzie tego samego roku – niemieccy. Byli członkowie misji gospodarczej Mandżukuo oraz Galeazzo Ciano, minister spraw zagranicznych faszystowskich Włoch...

Fanfary na cześć nowoczesności

Szyszko-Bohusz projektował monumentalny Dom Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Krakowie im. Józefa Piłsudskiego (zrealizowany tylko częściowo). Z obozem rządzącym związana jest też inna jego ważna realizacja – Zamek Prezydenta RP w Wiśle (1929–1931), będący darem autonomicznego województwa śląskiego dla Ignacego Mościckiego. Na miejscu dawnego zameczku myśliwskiego Habsburgów Szyszko-Bohusz wzniósł budynek o prostej formie. Od strony wjazdowej przypomina średniowieczną wartownię. Z drugiej nowożytną rezydencję. Fasadę pokryto piaskowcem, z którym kontrastują rzędy dużych przeszklonych okiem.

Budynek w Wiśle łączy w radykalny sposób przeszłość ze współczesnością. Powstał – co wydawało się niemożliwe – modernistyczny zamek. Dodatkowo został wyposażony w meble z giętej chromowej stali zaprojektowane przez Andrzeja Pronaszkę i Włodzimierza Padlewskiego. Jak napisał angielski historyk architektury David Crowley, całość jest godną fanfarą „na cześć nowych koncepcji przestrzeni i wzornictwa".

Budowle publiczne to jedynie część projektów Szyszki-Bohusza. Powstały m.in. monumentalny gmach PKO oraz Dom Pracowników Pocztowej Kasy Oszczędności w Krakowie. Projektował pensjonaty, w tym w Krynicy i Żegiestowie, oraz fascynujący niemalże bauhausowską formą krakowski Dom Plastyków (1928).

Pod Wawelem, na Rynku Głównym, w latach 1928–1932 powstał gmach Towarzystwa Ubezpieczeniowego Feniks w Krakowie. Szyszko-Bohusz przygotował kilka wariantów, w tym o neobarokowej formie. Ostatecznie stworzył przeszklone wykusze ciągnące się na całej wysokości gmachu. Całość wieńczy attyka o wysokich sterczynach. Nikt do tej pory w historycznym centrum nie pozwolił sobie na tak jawne epatowanie nowoczesnością.

Architektura tworzy ramy dla codziennego życia, podkreślał Szyszko-Bohusz. Na jednym z wykładów mówił, że projektant może tworzyć pozory, ale dom towarowy zawsze pozostanie domem towarowym. Nie można zapominać o funkcji budynku. W tym myśleniu Szyszko-Bohusz okazał się zaskakująco bliski ówczesnym awangardzistom.

Feniks, nazywany przez krakowian „Domem pod kominami", budził wielkie spory. Co prawda Andrzej Pronaszko przekonywał, że to „ślad naszej epoki, której wielu nie docenia, a która pozostawi po sobie równie wielką architekturę, jak gotyk czy renesans", jednak przeważały głosy krytyków. Ostatecznie, już na polecenie niemieckich władz okupacyjnych, fasadzie budynku od strony Rynku nadano do dziś istniejący bardziej tradycyjny kształt.

Na początku września 1939 roku Szyszko-Bohusz uczestniczył w ratowaniu wawelskich zbiorów. Mimo początkowych wątpliwości, poparł ewakuację arrasów i Szczerbca. Sam został w Krakowie. Za wiedzą podziemnych władz pracował w niemieckim biurze projektowym kierującym na polecenie generalnego gubernatora okupowanych ziem polskich Hansa Franka dalszą przebudową zamku. To w tym czasie został przekształcony budynek dawnych kuchni królewskich. Równocześnie działał w tajnym Komitecie Wawelskim, dokumentując nazistowskie rabunki.

W 1945 roku wrócił na przedwojenne stanowisko na Wawelu. Przygotował ostateczną wersję jego przebudowy, zakładającą zburzenie pozostałych jeszcze z czasów austriackich budynków i przebudówek powstałych za rządów Franka. Nie udało się. Szyszko-Bohusz został pozbawiony urzędu. Do dziś oglądamy zamkowy dziedziniec w kształcie nadanym mu przez okupanta.

Architekt przygotował jeszcze plany rekonstrukcji klasztoru Benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem oraz projekt kościoła i klasztoru Dominikanów w Poznaniu, w którym nawiązał do kościoła w Trembowli. Umarł 1 października 1948 roku. Pozostały budynki. Architektura jest czymś, co trwa – powtarzał.

„Figury niemożliwe", Pawilon Polski, Międzynarodowe Biennale Architektury w Wenecji, wystawa czynna do 23 listopada ?2014 r., kuratorzy: Instytut Architektury i Jakub Woynarowski??„Monument. Architektura Adolfa Szyszko-Bohusza", Warszawa, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, wystawa czynna do 24 sierpnia 2014 r., kuratorzy: Instytut Architektury

Był nie tylko jednym z najwybitniejszych polskich architektów XX wieku, ale też konserwatorem zabytków i historykiem architektury. Współkształtował obraz Polski po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Jednak długo jego nazwisko znali tylko specjaliści. Prezentowana obecnie w warszawskiej Zachęcie wystawa „Monument" oraz pokaz „Figury niemożliwe" w Pawilonie Polskim na Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji przywracają jego działalność szerszej publiczności.

Architektura unarodowiona

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy