Reklama

Filip Kalinowski: Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90.

Część z nich miała aspiracje, żeby być swego rodzaju gangstaraperami. Tylko co to za gangstaraperzy, co mieszkali z rodzicami i jak im tata kazał posprzątać pokój, to sprzątali. Odgrywali w tym rapie jakieś role, ale często te role im się zlewały z życiem.

Publikacja: 10.03.2023 17:00

Podobnie jak w ceglanym nowojorskim Queensbridge czy parterowym kalifornijskim Compton, na ursynowsk

Podobnie jak w ceglanym nowojorskim Queensbridge czy parterowym kalifornijskim Compton, na ursynowskich blokowiskach i na śródmiejskich kamienicznych studniach dorastały kolejne pokolenia dzieci weteranów, chuliganów wrażliwców i… przeważająca większość ówczesnych raperów. Na zdjęciu blokersi z warszawskiego Wawrzyszewa, 2005 rok

Foto: Krzysztof Pacula / Forum

Pierwsze nagrania nadwiślańskiej sceny rapowej powstawały zwykle na magnetofonach kasetowych z dwiema kieszeniami i wejściem mikrofonowym. Najpierw zapętlano instrumentalne fragmenty bitów – przegrywano je na drugą taśmę, a potem dogrywano kolejne kopie tego samego wycinka – a do tak przygotowanego, często nieco krzywego kilkuminutowego loopu rapowało się później w kółeczku, wykorzystując mikrofon bądź… słuchawki, które przy podpięciu do wejścia mikrofonowego cicho, bo cicho, ale też zbierają dźwięk. Na wagę złota były wówczas instrumentalne wersje hitów, które pojawiały się na winylowych wydaniach singli i przegrywane dziesiątki razy krążyły po mieście, dając pole do popisu wszelkim ówczesnym MC (tak powstały choćby „Flippery” ZIP Składu nawinięte do klasycznego „Rugged‑N- Raw PMD”).

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama