To fenomen. Nakręcony za skromne 250 tys. dol. film triumfalnie kroczy przez światowe kina i budzi zachwyty koneserów gatunku. Chwalony jest za twórcze wykorzystanie tradycyjnych efektów specjalnych z lat 80. Na planie miejsce speców od animacji komputerowych i wszechobecnych dziś „zielonych ekranów” zajęli charakteryzatorzy, rekwizytorzy i projektanci lateksowych modeli. To dzięki nim flaki dosłownie wylewają się z ofiar, ludzie są też szatkowani, przypalani i obdzierani ze skóry.