Jeśli jednak do takiego cudu dochodzi, to zazwyczaj z jakiegoś ważnego powodu. I to o ten powód, o odczytanie znaku czasu, jakim są dwa (a kto wie, może i więcej) cuda eucharystyczne w Polsce, warto pytać.
Zacznijmy od przypomnienia, o co chodzi. W ubiegłą niedzielę biskup Zbigniew Kiernikowski oznajmił, że w legnickim sanktuarium św. Jacka doszło do wydarzenia o znamionach cudu.
W Boże Narodzenie roku 2013 kapłanowi udzielającemu komunii upadł na posadzkę konsekrowany komunikant. W takiej sytuacji, jeśli nie spożyje się go od razu, wkłada się hostię do kielicha z wodą i czeka, by się rozpuściła. Po kilku dniach okazało się jednak, że na hostii pojawiły się czerwone przebarwienia. Ich dokładne przebadanie przez patologów i lekarzy, a także biologów zajęło ponad dwa lata. Dziś już wiadomo, że owe czerwone przebarwienia to elementy tkanki serca człowieka w stanie agonii.
Kilka lat temu do podobnego wydarzenia doszło w Sokółce, opodal Białegostoku.
Co z tego dla nas wynika? Odpowiedź teologiczna jest dość prosta. Cuda te przypominają nam jedną z podstawowych prawd wiary Kościoła. Eucharystia jest nie tylko pamiątką, wspomnieniem, symbolem, ale realnym uczestnictwem w Męce i Śmierci Jezusa Chrystusa, która uobecnia się i powtarza na ołtarzu. Komunia święta nie jest opłatkiem, chlebkiem, do którego mamy prawo, ale... Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa. Nie wolno przystępować do niej jak po kanapkę z szyneczką. Trzeba mieć świadomość wielkiej tajemnicy i Boskiego Majestatu w Niej ukrytego.