Historię zamachu na dom spikerki Izby Reprezentantów Nancy Pelosi można by uznać za zupełnie absurdalną, gdyby nie fakt, że jest przerażająca. W ostatni piątek października do chronionej rezydencji jednej z najważniejszych polityków Partii Demokratycznej włamał się mój równolatek, David Wayne DePape, i zaczął rozmawiać z jej mężem, Paulem. Gdy dowiedział się, że jego żona wróci za kilka dni, stwierdził, że poczeka, ponieważ musi ją przesłuchać, by odkryć „kłamstwa Partii Demokratycznej”. Miał ze sobą taśmy, młotek i tym podobne narzędzia interrogacji, by w razie niechęci Pelosi do powiedzenia prawdy, połamać jej kolana. Gdy pod dom podjechała zaalarmowana przez Paula Pelosi policja, napastnik uderzył w głowę męża polityk, w wyniku czego ten stracił przytomność.