Rajdy to fajna rzecz, nie przeczę. Czułbym się bezpieczniej, gdyby młode pokolenie wybrało wirtualne wyścigi. Chociażby grę „DiRT 4".

Czwarta odsłona następcy niezapomnianej serii „Colin McRae Rally" to program przeznaczony zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych miłośników rajdów samochodowych. Jej twórcy przygotowali dwa różne „modele jazdy". Pierwszy, zręcznościowy, rzeczywiście ułatwia zabawę. Pojazd dobrze trzyma się drogi i przed ostrym zakrętem sam lekko zwalnia. Tryb symulacyjny wymaga już sporych umiejętności. Wóz zachowuje się inaczej w zależności od nawierzchni (asfalt, żwir, piasek, śnieg) i po popełnieniu drobnego choćby błędu natychmiast wylatuje z trasy.

W „DiRT 4" można brać udział w pojedynczych zawodach i mistrzostwach, a także wziąć odpowiedzialność za całą karierę wirtualnego kierowcy. W jej trakcie zarabia się pieniądze, które inwestuje się później w samochód bądź kupuje na giełdzie nowe wozy. Można nawet założyć własny team i ściągnąć do niego sponsorów. Atutem programu jest doskonała grafika, zróżnicowane trasy rozrzucone po bezdrożach Australii, Hiszpanii, USA, Szwecji i Walii, wreszcie realistyczny model jazdy. Realistyczny i całkowicie bezpieczny. Nikomu nic złego się nie stanie, jeśli wejdzie w zakręt ze zbyt dużą prędkością i boczne koła uniosą się ciut za wysoko. A już na pewno wędrujący wzdłuż polnej drogi dziennikarz nie nabawi się pylicy!

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95