Wraca koszmar. Donald Tusk znów chce rządzić Polską". „Boże chroń nas przed Tuskiem" – alarmowały równocześnie okładki dwóch prawicowych tygodników. Jakby konkurencyjne redakcje się umówiły. Ton lekceważenia, z jakim od miesięcy pisano o opozycji, nagle zastąpiła panika.
Taki ton ma wymiar komercyjny. Redakcje wiedzą (albo sądzą, że wiedzą), czym straszyć swoich czytelników. Ale jeśli Tusk jest nagle kreowany na samotnego giganta zdolnego obrócić o 180 stopni scenę polityczną, to jest to mimowolny wyraz uznania dla tego polityka. Nawet jeśli opowiada się o nim równocześnie jak o Baronie Samedim, królu upiorów ze świata magii voodoo, którego powinno się przebić osinowym kołkiem.