Pakiet promocyjny
Przez listopad i większość grudnia regionalne organy administracji państwowej i resortów siłowych odwoływały młodzieżowe koncerty. Nie tylko raperów Haskiego, Eldżeja, Jah Khaliba, Ganwiesty, ale też popowej Monetoczki, Matrangi i grupy Friendzona oraz alternatywnego duetu Ajspik. Powodem były treści utworów „nawołujące do zażywania narkotyków oraz propagujące przemoc, seks, samobójstwo i homoseksualizm". Była to woda na młyn dla mniej inteligentnych polityków regionalnych, takich jak Władimir Pietrow, deputowany regionu leningradzkiego, którzy wysyłając zawiadomienia do prokuratury o popełnieniu przestępstwa, pragnęli pokazać, jak bardzo dbają o zdrową tkankę społeczną i tradycyjne wartości oraz jak bardzo przestrzegają obowiązującego prawa. Najinteligentniejsi z nich oburzali się jeszcze na używane w utworach przekleństwa.
21 listopada w Krasnodarze najbardziej wyrazisty głos obecnych dwudziestolatków i wschodzący talent rosyjskiego rapu Haski po odwołaniu kolejnego koncertu wszedł na dach samochodu, z którego wykrzyczał kilka swoich kompozycji. Został ściągnięty z auta przez policję, aresztowany, a następnie skazany na 12 dni aresztu, z których odsiedział pięć. Zapis zdarzenia trafił na serwis YouTube.
Wybuchła burza. Przed klubami, nawet gdy odwoływano koncerty, zbierały się tłumy, by spotkać swoich idoli i odśpiewać z nimi sztandarowe utwory. W Moskwie zorganizowano koncert solidarności z Haskim, na którym wystąpiły takie gwiazdy jak Noize MC, Oksymoron i Basta. Głos w sprawie zabrali deputowani, doradcy prezydenta i najwyżsi rangą pracownicy jego administracji, także minister kultury Władimir Miediński, a nawet szef Służby Wywiadu Zagranicznego! W programie „Wiesti niedzieli", który stanowi najważniejszy w państwowej telewizji przekaźnik polityki władz, raperom poświęcono 15 minut. Oddział jednego z największych na świecie think tanków Carnegie Moscow wydał na ten temat analizę. W Dumie Państwowej doszło do spotkania polityków z „delegacją raperów" złożoną z Ptacha i Żigana. Co prawda ten ostatni wyszedł przed zakończeniem, kwitując: „Nie ma tu o czym rozmawiać, bracie". Ale mogli zobaczyć to widzowie kanałów państwowych.
Koniec końców w sprawie musiał się wypowiedzieć Władimir Putin. A jego przekaz, podobnie jak jego współpracowników, był jasny – zakazy i aresztowania to najbardziej nieefektywny sposób działania. „Jeśli tego procesu nie można zatrzymać, trzeba nad nim zapanować i odpowiednio ukierunkować" – powiedział na posiedzeniu Prezydenckiej Rady ds. Kultury. Putin, który jako początkujący kagiebista zwalczał samizdat i dysydentów, doskonale zdaje sobie sprawę, że represja władzy to pakiet promocyjny, o jakim śni każdy artysta. A ponieważ prezydent Rosji należy do gatunku polityków, którzy szybko spełniają swoje obietnice, do „ukierunkowywania" zabrano się od razu od Nowego Roku.
Tandetni, ale stylowi
Znany dziennikarz muzyczny Aleksander Gorbaczow ogłosił śmierć „europejskiego projektu" w muzyce rosyjskiej, który reprezentują urodzeni w latach 60. muzycy z Mumij Troll czy Zemfira i Leningrad (w latach 70.), i wejście na scenę nowego pokolenia, czerpiącego inspiracje nie z Zachodu, ale obecnej Rosji i sowieckiej przeszłości. „Kiedy zrozumieliśmy, że w zglobalizowanym świecie nikomu nie jesteśmy potrzebni, okazało się, że z samym sobą również może być interesująco" – napisał w eseju na Meduza.io.
Gorbaczow miał na myśli, że nowe pokolenie muzyków inaczej odbiera rosyjską rzeczywistość i się w niej porusza niż ich „europejscy rodzice". Ci ostatni sądzili, że Rosja stanowi nieodłączną część świata zachodniego, w którego kierunku zmierza, przez co toczyła ich niezrealizowana ambicja, aby stać się częścią anglosaskiego świata muzycznego. Zwłaszcza piosenkarka Zemfira, która wyrzuciła ze swojego zespołu wszystkich Rosjan, zatrudniła obcokrajowców, a obecnie współpracuje z producentem Radiohead, któremu od zawsze przypisywała cechy boskie. Zresztą od początku XXI w. rosyjska krytyka muzyczna w każdym zespole szukała zachodnich pierwowzorów – najpierw nu-metalowych (Linkin Park, Limp Bizkit), potem emo (Paramore), fali indie rocka (Interpol, Arcade Fire). Aż w końcu nam współczesnych, jak The xx, Hozier, raperzy Kendrick Lamar, Rae Sremmurd czy kobiety: Lorde, Ellie Goulding, Taylor Swift, Sia, Lana del Ray itd.