Plus Minus poleca

Robert Mazurek rozmawia z Anną Grodzką z Ruchu Palikota, Paweł Wilkowicz o Aleksie Fergusonie, Klub Ekspertów "Rz" o tym, jak należy rządzić strefą euro

Publikacja: 04.11.2011 18:00

Plus Minus poleca

Foto: Rzeczpospolita

„Polska polityczna lewica, co wyraźnie pokazały ostatnie wybory, jest w odwrocie. Jest słaba, skłócona i nie przyciąga wyborców. Tymczasem oddolne inicjatywy lewicowe rosną w siłę. Powstają centra społeczne i kolektywy zrzeszające aktywistów prowadzących lewicową pracę u podstaw.

Na obrzeżach tego ruchu w siłę rośnie Antifa. Dziś Antifowcy po raz kolejny szykują się do blokady Marszu Niepodległości, organizowanego przez narodowców z okazji 11 listopada. Specjalnie nie kryją co jest ich głównym celem: zwalczanie, także fizyczne, faszyzmu we wszelkiej postaci i we wszystkich dziedzinach życia. „Konfrontacja fizyczna i ideologiczna ? oznacza to walkę na dwóch płaszczyznach. Faszyści nigdy nie mogą przejąć kontroli nad ulicami, dlatego fizyczna konfrontacja z nimi jest nieunikniona." ? czytamy w ich manifeście. Faszyzm w ustach Antifowców to słowo klucz, którym określają zarówno ruchy neonazistowskie jak i te odwołujące się do tradycji przedwojennego polskiego ruchu narodowego.

Choć oficjalnie radykalna Antifa nie weszła do Porozumienia 11 listopada, zrzeszającego środowiska lewicowe, które będą blokować marsz narodowców, to wiadomo, że to właśnie Antifowcy tak jak w ubiegłym roku będą głównym bojowym zapleczem kontrmanifestacji. Na ich stronie internetowej przygotowania do 11 listopada idą pełną parą. Można tam znaleźć ABC Demonstranta czy porady prawne. Uczestnicy radzą sobie nawzajem, by na akcję ruszać trzeźwym, w odpowiednim stroju („czasem dresy i firmowa czapeczka jest lepsza niż klasyczne czarne ubrania"), by zawsze dobrze się maskować (dlatego wskazane są czapki z daszkiem i kaptury), nie rozmawiać o szczegółach akcji przez telefon czy nawet Internet, a także by zawsze mieć ze sobą wodę mineralną, dokument ze zdjęciem oraz by na demonstrację nigdy nie iść samemu lecz w grupie. Na stronie internetowej organizacji można też znaleźć instrukcje jak się zachować w razie zatrzymania przez policję". Kamila Baranowska i Adam Tycner, autorzy reportażu Nie idziemy pokazać, jacy jesteśmy fajni podjęli się nakreślenia portretu polskich „antifowców" i przyjrzenia się, do jakich wzorców zachodniej polityki ulicznej się odwołują.

? ? ?

Jest dyktatura mainstreamu

– twierdzi posłanka-elekt Anna Grodzka w rozmowie z Robertem Mazurkiem

Jakie są pani kompetencje polityczne? W wywiadach mówi pani tylko o swej seksualności.

Myli pan seksualność z płciowością.

Nie. Opowiadając, że jest pani biseksualna, ale w zasadzie woli pani kobiety mówi pani o swojej seksualności.

Ma pan rację, ale takie pytania zadają mi dziennikarze, a nie widzę powodów, żeby to ukrywać. Mnie to nie gorszy.

Nie mówimy o zgorszeniu, tylko wizerunku polityka. To tak jakby innego kandydata przedstawiano jako największego żigolaka w mieście...

Jeśli w wypowiedziach publicznych mówiłam o moim życiu osobistym, to po to, by dać przykład położenia osób trans. Też mogłam powiedzieć, że to moja sprawa i kogo to obchodzi, ale uważam, że o swojej seksualności można publicznie mówić.

Właśnie dlatego Palikot wziął panią na listy.

Zupełnie nie mam takiego wrażenia. W trakcie kampanii Janusz Palikot mówił nawet, że to może obciążać partię, a nie ją wzmacniać.

I jak się pani z tym czuła?

Ja sama nie wiedziałam, jak społeczeństwo zareaguje na moją kandydaturę.

To cynik, który w swym lewackim wcieleniu potrzebował takich rodzynków jak pani, Nowicka, czy Biedroń. Potraktował panią przedmiotowo.

W takim razie tak samo przedmiotowo PiS potraktował Jana Tomaszewskiego, Platforma kilku sportowców, a wszystkie partie rozmaitych znanych ludzi. W tym sensie ma pan rację.

To tylko symbol, ale jednak ma znaczenie, gdzie kto siedzi. Zawsze przy lewej ścianie siedzieli posłowie SLD.

Gdybym to ja miała decydować, to my zajęlibyśmy te miejsce.

A pani?

Chciałabym siedzieć mocno z lewej strony. Czy przy samej ścianie nie wiem, ale na pewno gdzieś tam.

Mówiła pani o partii integralnie lewicowej. Również gospodarczo?

Na pewno niezbędne jest podniesienie płacy minimalnej, dziś skandalicznie niskiej. Wmawiają nam, że państwa na to nie stać. Od lat jest prowadzona kampania propagandowa, piorą Polakom mózgi, by wierzyli, że wszystko załatwi za nich niewidzialna ręka rynku. Tymczasem podniesienie płacy minimalnej przyniosłoby w dłuższej perspektywie ogromne korzyści, a nie straty. Pan sobie wyobraża, że można ucziciwe, ciężko i kreatywnie pracować za 1500 złotych? Ja nie.

Żaden minister finansów się na to nie zgodzi. Zwłaszcza w kryzysie.

Jakby był mądrzejszy, to by się zgodził, ale to niestety problem tego społeczeństwa, że ma takich ministrów. Żyjemy w świecie, w którym rządzi nie człowiek, a pieniądz.

I jakby to chciała pani zmienić?

Powinien być odpowiedni system demokratyczny.

Ten jest nieodpowiedni?

Oczywiście, bo nie uwzględnia poglądów wszystkich obywateli.

Ryszard Kalisz mówi o pani, że była „czynnym mężczyzną".

Rysiek tak powiedział? (śmiech)

To pani nie obraża?

Może miał na myśli to, że funkcjonowałam jako mężczyzna?

Pani zna Kalisza, bo była w polityce wcześniej.

Już na studiach działałam w ZSP, byłam w Radzie Okręgowej, pracowałam nawet w zrzeszeniu. Potem działałam w SdRP i w SLD. Nie starałam się o żadne funkcje, pracowałam w organizacji mokotowskiej, byłam nawet w radzie warszawskiej Sojuszu.

I czemu pani odeszła?

Poczułam przesycenie, zobaczyłam na zjeździe, że SLD pod rządami Millera zupełnie zatraciło swój prospołeczny kierunek, wyraźniejsze są tam związki z biznesem...

Przeszkadzały pani związki z biznesem SLD Millera i dlatego poszła pani do Palikota?

No tak.

Bo tam związków z biznesem nie ma?

Nie znam związków z biznesem Janusza Palikota.

? ? ?

„Kim byli lekarze pracujący dla stalinowskich organów bezpieczeństwa? Ludźmi niosącymi pomoc niezależnie od okoliczności czy wspólnikami oprawców?  Kiedy pod koniec lat dziewięćdziesiątych toczyła się w Polsce batalia o odebranie szczególnych uprawnień emerytalnych ludziom zatrudnionym w UB, pojawiały się przykłady sprzątaczek, które „tylko" ścierały krew. Jednak o lekarzach – którzy doprowadzali ofiary przesłuchań do stanu umożliwiającego dalsze tortury – nikt nie wspominał. Jak godzili przysięgę Hipokratesa z podpisywanym zobowiązaniem do utrzymania w ścisłej tajemnicy wszystkiego, cokolwiek było im wiadome z okresu pracy w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego? Gdzie stawiali sobie granice kompromisu w relacjach z aparatem przemocy, który wykorzystywał ich umiejętności w procesie brutalnego niszczenia ludzi? Środowisko medyczne do dwuznacznej roli kolegów zatrudnionych w Ministerstwie Bezpieczeństwa Wewnętrznego nigdy się nie odniosło. Zdarzały się za to przypadki spektakularnych karier naukowych osób, które w życiorysie miały bliską współpracę z aparatem bezpieczeństwa w czasach stalinizmu."

Kilka takich znamiennych przypadków odszukała i opisała Agnieszka Rybak w reportażu Plamy na kitlach

? ? ?

Złudzenie długiego pokoju

– to esej wybitnego brytyjskiego myśliciela liberalnego Johna Graya podważający teorie samozwańczych „oświeceniowych humanistów", jakoby dane empiryczne pozwalały nam twierdzić, że istnieje trwała tendencja odchodzenia od przemocy, mająca swoje korzenie w zmianach ewolucyjnych. „Pokrewne psychologii ewolucyjnej prace z dziedziny behawioryzmu finansowego wykazały – w odniesieniu do decyzji podejmowanych w sytuacji ryzyka i niepewności – że ludzkie myślenie i percepcje są skrzywione, niespójne i obarczone mechanizmem samooszukiwania się. Trudno żeby było inaczej, skoro nasze umysły są umysłami zwierzęcymi (jak twierdził już Darwin w "Wyrazie uczuć u człowieka i zwierząt" z 1872 r.). Ukształowany przez imperatyw przetrwania ludzki umysł nie będzie w normalnym stanie funkcjonował jako organ poszukiwania prawdy. Jeśli nauka jest poszukiwaniem prawdy – co już samo w sobie budzi pewne zastrzeżenia – nie wynika z tego, że cokolwiek podobnego jest możliwe w innych dziedzinach życia. Idea, że ludzie mogą kształtować swe życie przy użyciu rozumu to spadek odziedziczony po filozofii racjonalistycznej, który nie pasuje do tego, co wiemy o ewolucji naszego ssaczego mózgu. Końcowym rezultatem naukowych dociekań może być wniosek, że irracjonalne przekonania są człowiekowi niezbędne.

Nauka i humanizm częściej są ze sobą na bakier częściej niż idą w parze. Jest coś ironicznego w tym, że współcześni darwiniści utrzymują, jakoby na świecie zapanował pokój dzięki upowszechnieniu się określonej wizji świata. W darwinizmie nie ma nic, co by sugerowało, że idee i wierzenia mogą przekształcać ludzkie życie. Były rzecz jasna próby sformułowania idei postępu w kategoriach konkurencji memów (mgliście zdefiniowanych jednostek znaczeniowych podobnych jakoby do genów), ale nie powstała z tego żadna teoria naukowa. Nawet gdyby istniały rywalizujące ze sobą memy, nic nam nie mówi, że wygrywałyby te dobre – jest wręcz przeciwnie,  jeśli z dziejów płynie dla nas jakaś lekcja. Idee rasistowskie są wyjątkowo odporne i wysoce zaraźliwe, podobnie jak utopie (które znów się pojawiły np,. w neokonserwatywnych apelach o zmianę ustroju na Bliskim Wschodzie). Ustawiczne pojawianie się takich memów sugeruje nam, że poza pewnymi wąsko określonymi obszarami badań naukowych postęp jest co najwyżej przelotny i ulotny. Nauka być może działa na zasadzie kumulatywnego eliminowania błędów, ale ludzkie zamiłowanie dla toksycznych idei zachowuje znaczną żywotność.

Powracająca stale przemoc jest wynikiem normalnego bezładu ludzkiego życia. W pewnym sensie Hobbes – filozof wczesnego oświecenia, nieugięty racjonalista – oceniał zbyt optymistycznie zdolność ludzi do wydźwignięcia się z konfliktów. Pisząc o umowie społecznej, na mocy której prawo do przemocy zostaje przekazane państwu, nie wziął pod uwagę faktu, że ludzie dostosowują się do przemocy i często czynią z niej sposób na życie (co zobrazował np. amerykański pisarz Cormac McCarthy w "Krwawym południku" opisującym walki na pograniczu amerykańsko-meksykańskim w XIX w.). Nawet jeśli nie zostaje podniesiona do rangi sposobu życia, przemoc jest po prostu metodą osiągania celów.

Nie potrzebujemy nauki, by wiedzieć, że ludzie to istoty stosujące przemoc. Historia i współczesne wydarzenia dostarczają aż nadto dowodów. Zdaniem liberalnych humanistów rolą nauki jest zbagatelizowanie tych dowodów. Sięgają po argumenty naukowe, by wykazać, że na dłuższą metę przemoc zaniknie. Rezultat nie jest ani trochę bardziej wiarygodny od wysiłków, jakie czynili marksiści, by wykazać naukową konieczność socjalizmu albo wolnorynkowi ekonomiści, by dowieść wiecznotrwałości tego, co do niedawna było czczone pod nazwą "długiego boomu". Długi pokój to tylko kolejne takie efemeryczne złudzenie.

Ponadto w Plusie minusie

Nie chcecie dwóch państw, będziecie mieli jedno

– reportaż Dariusza Rosiaka z Ramallah o tym, jak logika strachu, zemsty, nienawiści zamyka Izraelczyków i Palestyńczyków  w izolacji fizycznej i mentalnej

Jak rządzić strefą euro

– debata Klubu ekspertów „Rz" o możliwych wariantach integracji politycznej i fiskalnej Unii i optymalnych strategiach dla Polski

Sir Alex, jasna cholera

– Paweł Wilkowicz o Aleksie Fergusonie, przez 25 lat zbudował z podupadłego Manchester United imperium futbolu.

Córka rybaka urodziła się w Opolu

– rozmowa Jacka Cieślaka z Rudim Schuberthem o historii kabaretu i studenckiej piosenki w późnym PRL, którego emanacją były Wały Jagiellońskie

Rzecz o książkach a w niej m.in. rozmowa z byłym prezesem wydawnictwa WAB Adamem Widmańskim Obywatel niekulturalny oraz lista bestsellerów.

„Polska polityczna lewica, co wyraźnie pokazały ostatnie wybory, jest w odwrocie. Jest słaba, skłócona i nie przyciąga wyborców. Tymczasem oddolne inicjatywy lewicowe rosną w siłę. Powstają centra społeczne i kolektywy zrzeszające aktywistów prowadzących lewicową pracę u podstaw.

Na obrzeżach tego ruchu w siłę rośnie Antifa. Dziś Antifowcy po raz kolejny szykują się do blokady Marszu Niepodległości, organizowanego przez narodowców z okazji 11 listopada. Specjalnie nie kryją co jest ich głównym celem: zwalczanie, także fizyczne, faszyzmu we wszelkiej postaci i we wszystkich dziedzinach życia. „Konfrontacja fizyczna i ideologiczna ? oznacza to walkę na dwóch płaszczyznach. Faszyści nigdy nie mogą przejąć kontroli nad ulicami, dlatego fizyczna konfrontacja z nimi jest nieunikniona." ? czytamy w ich manifeście. Faszyzm w ustach Antifowców to słowo klucz, którym określają zarówno ruchy neonazistowskie jak i te odwołujące się do tradycji przedwojennego polskiego ruchu narodowego.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Żadnych czułych gestów