Amazonko, moje słonko

Im bardziej człek próbuje pochwycić ich fenomen, ukonkretnić legendę, zweryfikować sprzeczne przekazy, tym głupiej się czuje. Nie ma ich, a przecież istnieć muszą, bo gdyby nie istniały, nie wiedlibyśmy o nie sporu. Zresztą co tam my – nie wiedliby o nie sporu starożytni

Publikacja: 15.09.2012 01:01

Amazonki z pewnością zaistniały w ceramice:?tu stawiają czoła jeźdźcom na attyckiej amforze z IV w.

Amazonki z pewnością zaistniały w ceramice:?tu stawiają czoła jeźdźcom na attyckiej amforze z IV w. p.n. Chr.

Foto: AFP

Starożytni – wbrew fałszywej pewności czerpanej z suchych notatek poświęconych antykowi leksykonów czy słowników mitologii – wcale nie zgadzali się ze sobą w kwestii Amazonek. Począwszy od sprzecznych doniesień na temat położenia ich ojczyzny, aż po cele, jakie im przyświecają. W zależności bowiem od tego, po jakie sięgniemy źródło, dowiemy się, że żyły na wyspie, półwyspie lub na kontynencie; w górach, w borach, a nawet i nad morzem. Pochodzić miały z Kolchidy albo z Kaukazu, żyły w Libii, Kapadocji, Temiskyrze, Leukosyrii (zaraz, zaraz, czy Leukosyria to nie część Kapadocji?) – zawsze gdzieś dalej, poza granicami znanego świata, lecz nie tak daleko, aby był to świat całkiem nieznany. I czego bardziej się bać – ich oszczepów, toporów czy łuków? Ataków konnych czy zasadzek pieszych?

Bądźmy szczerzy. Nie szczegóły geograficzne są tu najważniejsze. Źródłem fascynacji, niepokoju i podejrzliwości są obyczaje.

Zacznijmy od prokreacji – że niby Amazonki raz w roku dopuszczają do siebie mężczyzn z sąsiedniego plemienia, by ci poczęli z nimi dzieci. Wbrew pozorom nie takie to dziwne i szokujące, bo pasuje idealnie do życia w społeczności nieznającej antykoncepcji i w której jedynie ilością rodzonych dzieci nadrabia się kłopoty z wysoką umieralnością niemowląt. Zatem – poczęcie, potem ciąża, narodziny i – wkrótce – ponowne poczęcie. Wychodzi, że raz w roku. Żadna sensacja.

Bardziej niepokojące jest ubijanie niemowląt płci męskiej (ewentualnie pozbawianie ich męskości). To już nie tylko „mój brzuch należy do mnie", to wręcz hasło „mogę zrobić co zechcę z owocem łona mego". No i zabijanie napotkanych mężczyzn – ale i w tej kwestii wiele jest sprzeczności. Bo raz mowa jest o tym, że łowi się ich na niewolników, a zabija tylko niesfornych. Inny autor utrzymuje, że na łowieckich wyprawach Amazonki poszukują jedynie godnych siebie partnerów, a jeszcze inny – że wedle zwyczajów tego ludu kobieta najpierw musi odznaczyć się na polu walki niezwykłymi czynami, a dopiero wtedy (najnormalniej w świecie) wyjść za mąż.

Jednej rzeczy wszystkie opowieści wojenno-heroiczne nie wyjaśniają – skoro Amazonkami dowodzi królowa, muszą mieć królestwo. By królestwo działało, muszą w nim istnieć różne społeczne stany, działać różne dziedziny gospodarki, funkcjonować podstawowe komórki społeczne. No i te podboje – po co Amazonki właściwie prowadzą wojny? By odegrać się na samcach? Dla złota? Dla przyjemności?

A jeśli – używając dzisiejszej terminologii – opowieść o Amazonkach była po prostu sprytnym triumfem narracji nad rzeczywistością, zabiegiem pijarowym, strzałą wycelowaną w sam środek chwiejnych męskich serc? Może wynaleziono je dlatego, że trzeba je było wynaleźć? Tak jak wróżkę-zębuszkę lub wilka dopadającego dziecięce pośladki nieopatrznie posadzone na zimnym kamieniu?

Łatwo wyobrazić sobie takie sceny – oto niewiasty antyku sączące półsłówkami, niedopowiedzeniami, ploteczkami wprost do uszu swych mężów opowieści o Amazonkach, niezwykłych kobietach, które nie dają sobie w kaszę dmuchać; które mają swoje królowe i własne królestwa; które –kto wie – może właśnie stoją u odległych granic, czyhając na okazję do porwania niewinnych młodzieńców. Bądź dobry dla mnie, mój miły, inaczej przyjdzie po ciebie Amazonka...

Więc może po prostu to niewiasty wynalazły Amazonki w ramach retorsji? W tasiemcowym wyliczeniu rozmaitych wynalazków wypełniającym trzynasty rozdział czwartej części „Historii naturalnej" Pliniusza znajdujemy jedynie dwa żeńskie dokonania. Cerera (Demeter) wynalazła zboże, jego mielenie i przerabianie. Uratowało to ludzkość przed spożywaniem po kres czasów tartych żołędzi. Arachne zaś dała nam płótno lniane i sieci, z czego do dziś cieszą się zapewne miłośnicy mody eco-casual oraz smakosze sushi. Były to jednak chwalebne wyjątki, bo wedle Pliniusza nawet sztuka tańca, śpiew, muzyka i zielarstwo – wszystko to były wynalazki męskie. Ach, jakżeby pięknie było wpuścić w ten szowinistyczny świat dziewuchy pokazujące facetom, gdzie raki zimują!

Swoją drogą, Amazonki wiedzą, gdzie raki zimują, czego dowody znaleźć możemy w źródłach historycznych. Ze wszystkich spekulacji na temat ziem ojczystych (oj, czy nie powinno być – macierzystych?) Amazonek najbardziej intryguje mnie opowieść Ibrahima ibn Jakuba, żydowskiego kupca z Hiszpanii, który w połowie X stulecia utrzymywał, że na zachód od ludu Prusów znajduje się Miasto Kobiet. Jego mieszkanki posiadają niewolników, których dopuszczają do siebie, by zajść w ciążę, gdy narodzi się chłopiec, to niemowlę zabijają, a poza tym „osobiście biorą udział w wojnie, a odznaczają się siłą i srogością". W wieku XIII zaś informacje te precyzował inny Arab, Ibn Said, podając dane geograficzne z których wynika, że owa kraina niewiast leży mniej więcej u ujścia Wisły. Myśl o tym, że to właśnie na naszych ziemiach (nawet jeśli były pod czasowym pruskim, lubo krzyżackim panowaniem) znajdowała się kraina mężnych kobiet wielce jest nęcąca – biorąc pod uwagę ogromną rolę, jaką mężne kobiety w polskiej historii odegrały.

Niestety – świat nie docenia naszego zaangażowania w sprawę Amazonek, dlatego najbardziej znaną przedstawicielką tego szczepu we współczesnej popkulturze pozostaje nie Emilia Plater, lecz Wonder Woman, bohaterka komiksów, gier i filmów, która przybyła do USA w roku 1941 wprost z odległej wyspy. Początkowo miała walczyć ze złem i nazistami (proszę się nie dziwować, w owych czasach z nazistami walczył nawet Królik Bugs), szybko jednak została feministyczną ikoną. Zapoczątkowała nawet cały nurt feminizmu zwany „amazońskim".

Warto przypomnieć założenia tego ostatniego. „Amazon feminizm" (nie ma to nic wspólnego z pewnym sklepem internetowym) głosił bowiem potrzebę zrównania kobiety i mężczyzny na płaszczyźnie fizycznej – damy miały stać się tak wysportowane, silne, sprawne i skuteczne, jak mężczyźni. Daleką córką tego nurtu jest więc na przykład Xena „wojownicza księżniczka fantasy" – rębajło (czy jest żeńska forma tego słowa?) niczym Conan, ale – niestety – o urodzie dobrze wyrośniętego kamieniarza. Xena w dodatku przejawiała niezdrowe skłonności lesbijskie – no, chyba że założymy, że prawdziwe zrównanie mężczyzn i kobiet oznacza, że obie płcie będą jednako pożądać kobiet.

Żeby nie było za fajnie – Wonder Woman też stała się obiektem sporów i sprzecznych dociekań jej prawdziwej natury. Czy to sadomasochistyczna laleczka przebrana w strój rodem z meksykańskiego burdelu? Czy może symbol kobiecych aspiracji godnych drugiej połowy XX wieku? Skłaniając się na moment ku tej drugiej możliwości zauważmy, że w odróżnieniu od współczesnych feministek Wonder Woman (podobnie jak Amazonki) swej kobiecości się nie wstydziła. Uważała ją za powód do dumy, za źródło swej siły. Wedle znawcy komiksu Philipa Charlesa Crawforda przesłanie Wonder Woman brzmi tak: „dzięki ciężkiej pracy i dyscyplinie kobiety mogą stać się silne i niezależne oraz uwolnić się od ekonomicznego i psychologicznego uzależnienia od mężczyzn". Zauważmy: ani słowa o zabijaniu chłopców i kastracji! Hura!

Ale zaraz, zaraz... cóż to za szowinistyczne męskie sformułowania: „ciężka praca", „dyscyplina"... A nie dałoby się tego załatwić jakimś parytetem? Głupia sprawa, zarówno antyczne Amazonki jak i współczesna Wonder Woman zdają się być przekonane, że prawdziwa kobieta to ta, która pokazuje światu, na co ją stać. Tymczasem dzisiejsze cherlawe samozwańcze dziedziczki tradycji Amazonek na plakacie zapowiadającym IV Kongres Kobiet umieściły panią pokazującą światu wała, w dodatku wyglądającą nieco jak Wojciech Pokora w filmie „Poszukiwany, poszukiwana".

Ech, chyba o tych Amazonkach i ich ideałach to wszystko bujdy i nieprawda. W końcu jak dowodzi tego współczesny feministyczny autorytet moralny, Dodos z wysp Elektrodos, wszystko w świecie starożytnym było wymyślone przez gości upalonych zielskiem i opitych winem. Nie wiadomo tylko, czy poczta ateńska – tak jak współczesna – dostarczała zielsko także wprost do psich łap.

Autor jest publicystą „Uważam Rze". Właśnie ukazała się jego powieść „Demokrator".

Starożytni – wbrew fałszywej pewności czerpanej z suchych notatek poświęconych antykowi leksykonów czy słowników mitologii – wcale nie zgadzali się ze sobą w kwestii Amazonek. Począwszy od sprzecznych doniesień na temat położenia ich ojczyzny, aż po cele, jakie im przyświecają. W zależności bowiem od tego, po jakie sięgniemy źródło, dowiemy się, że żyły na wyspie, półwyspie lub na kontynencie; w górach, w borach, a nawet i nad morzem. Pochodzić miały z Kolchidy albo z Kaukazu, żyły w Libii, Kapadocji, Temiskyrze, Leukosyrii (zaraz, zaraz, czy Leukosyria to nie część Kapadocji?) – zawsze gdzieś dalej, poza granicami znanego świata, lecz nie tak daleko, aby był to świat całkiem nieznany. I czego bardziej się bać – ich oszczepów, toporów czy łuków? Ataków konnych czy zasadzek pieszych?

Bądźmy szczerzy. Nie szczegóły geograficzne są tu najważniejsze. Źródłem fascynacji, niepokoju i podejrzliwości są obyczaje.

Zacznijmy od prokreacji – że niby Amazonki raz w roku dopuszczają do siebie mężczyzn z sąsiedniego plemienia, by ci poczęli z nimi dzieci. Wbrew pozorom nie takie to dziwne i szokujące, bo pasuje idealnie do życia w społeczności nieznającej antykoncepcji i w której jedynie ilością rodzonych dzieci nadrabia się kłopoty z wysoką umieralnością niemowląt. Zatem – poczęcie, potem ciąża, narodziny i – wkrótce – ponowne poczęcie. Wychodzi, że raz w roku. Żadna sensacja.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Plus Minus
„Wojna” – recenzja. Ten film oddziałuje na zmysły i zostaje w pamięci
Plus Minus
„Samotność pól bawełnianych”: Być samotnym jak John Malkovich
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę
Plus Minus
„Fenicki układ”: Filmowe oszustwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Plus Minus
„Kaori”: Kryminał w świecie robotów