Walec legislacyjny ponownie przetoczył się przez system prawny. Tym razem torując drogę ustawie sankcyjnej. Intencja rządzących ochrony Ukrainy oraz fundamentalnych wartości społeczności międzynarodowej nie budzi zastrzeżeń. Uwarunkowanie podjęcia jakichkolwiek działań od uchwalenia ustawy przez administrację, która „bez żadnego trybu” zwalcza imposybilizm prawny, budziło już zdziwienie. Co jednak najgorsze, przyjęte rozwiązania stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa i interesu publicznego oraz prywatnego.
Bezpieczeństwo
W pierwszych godzinach stosowania sankcji przeciwko podmiotom wspierającym rosyjską agresję okazało się, że dostaw gazu pozbawiono dziesięć gmin. Mimo że w decyzjach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, nakładających sankcje, wyszczególniono składniki majątkowe i przedmiot działalności odnośnych podmiotów, nikt nie przewidział, jaki będzie skutek zamrożenia działalności dostawcy gazu. Wydawało się to nieprawdopodobne, aż do podjęcia przez premiera działań doraźnych celem przywrócenia dostaw.
Czytaj więcej:
Nie umniejszając dolegliwości doznanej przez mieszkańców pechowych gmin, najbardziej niepokojąca jest prowizorka działań rządowych. Skoro nikt nie przewidział, że skutkiem zakręcenia kurka z gazem będzie brak gazu, to tym bardziej nie przeprowadzono analiz systemowych ani pośrednich skutków zastosowania sankcji dla bezpieczeństwa narodowego.
W uchwalonej ustawie zadbano o szybkość procedowania kosztem gwarancji proceduralnych podmiotów objętych sankcjami. Gdyby taki mechanizm wdrożono w reakcji na ostrzeżenia amerykańskiego wywiadu o nadchodzącej agresji albo chociaż w pierwszych godzinach inwazji, byłoby to zrozumiałe. Zrozumieć można by nawet, gdyby taki mechanizm ustanowiono na stałe z założeniem korekt jego funkcjonowania. Ustawę przyjęto jednak zbyt późno, aby zapobiec ucieczce łatwo transferowalnych aktywów. Zarazem zakres jej stosowania jest ograniczony do tego konfliktu i to wyłącznie od 24 lutego br.