Uczestniczyłem niedawno w debacie na temat konstytucji, jej niedostatków oraz zasadności przeprowadzenia referendum konsultacyjnego zapowiedzianego przez prezydenta RP. W dyskusji wzięli udział nie tylko eksperci, ale przede wszystkim osoby z różnym wykształceniem i doświadczeniem życiowym.
Przedstawiano różne poglądy, przy czym nie było wystąpienia, w którym nie zauważono by jakiejkolwiek możliwości poprawy obowiązującej ustawy zasadniczej. W kilku wypowiedziach zwrócono też uwagę na bardzo ważny wątek konstytucyjny, który ostatnio wydaje się zapomniany, a powinien być punktem wyjścia każdego poważnego namysłu nad treścią tego najważniejszego przecież aktu prawnego, jakim jest konstytucja. Mowa o preambule, a więc wstępie do konstytucji, który nie ogranicza się do roli ornamentu, nadającego ustawie zasadniczej wzniosły charakter, pełen patosu. Nie chodzi tylko o to, żebyśmy – czytając ten akt prawny – czuli do niego respekt i przekonanie o jego istotnej wadze. Preambuła jest aksjologiczną deklaracją wspólnoty obywateli realizującą różne funkcje. Dwie zasługują na szczególną uwagę.
Wstęp do konstytucji wskazuje naczelne wartości, składające się na tożsamość danej wspólnoty politycznej – państwa. Łączy nas przecież nie tylko wspólna historia i kultura, ale także przekonanie o tym, co jest dla nas najważniejsze, jak należy traktować drugiego człowieka, jakie zasady powinny kształtować relacje między ludźmi, a także między państwem i obywatelami. Możemy różnić się co do szczegółów, ale fundamenty powinniśmy mieć wspólne. Nie są one zresztą niezależne od historii i kultury. Te płaszczyzny, a więc historia, kultura, wspólne wartości, razem składają się na tożsamość naszej wspólnoty politycznej. Preambuła powinna wyraźnie te wartości wyrażać, aby mogła skutecznie realizować swoją drugą funkcję, którą jest stanowienie punktu odniesienia w interpretacji wszystkich postanowień nie tylko konstytucji, ale ogółu aktów prawnych wydawanych przez organy państwa.
Nie chcę powiedzieć, że preambuła do obowiązującej ustawy zasadniczej jest bardzo zła. Ma natomiast kilka niedostatków, na które chciałbym zwrócić tutaj uwagę. Przede wszystkim brak w niej wyraźnego odniesienia do tradycji chrześcijańskiej. Mowa jest o wierzących w Boga, o kulturze zakorzenionej w chrześcijańskim dziedzictwie narodu, ale nie podkreśla się na wstępie preambuły, że właśnie z tej tradycji obywatele Rzeczypospolitej Polskiej i ich przedstawiciele czerpią aksjologiczne uzasadnienie swojego działania. Przykładem konstytucji innego państwa, najbardziej wyrazistym, gdzie w preambule rekonstruuje się tożsamość narodu, jest konstytucja Węgier i rozpoczynające ją narodowe wyznanie wiary.
Kiedy mówi się o wskazaniu chrześcijańskiej tożsamości narodu, zazwyczaj dyskusja koncentruje się wokół tzw. invocatio Dei, a więc odwołania się do Boga. Jest to jeden z możliwych sposobów wskazania owej tożsamości, który trzeba wziąć pod uwagę, ale nie jedyny, mogący – lepiej niż w obecnej preambule – realizować opisywane tutaj funkcje.