Buchalterzy mają zagwozdkę: jak rozliczyć informatyka, który stworzył dla firmy instrukcję wdrożenia programu sterującego fabryczną linią produkcyjną? Albo inżyniera budowlanego, który opracował harmonogram budowy? Potraktować ich jak twórców z niższym podatkiem, czy tak jak przeciętnego pracownika? Jeszcze więcej niepewności mają księgowi w firmach właśnie odziedziczonych po poprzednim właścicielu. Robić odpisy amortyzacyjne od firmowych maszyn czy nie?
W obu przypadkach już pod koniec poprzedniego roku było wiadomo, że pojawią się nowe przepisy, rzekomo mające uszczelniać system podatkowy przed nadużyciami. Okazało się jednak, że oprócz eliminacji patologii wprowadzą wiele zamieszania. Rząd to zauważył i obiecał szybko poprawić wadliwe przepisy, nawet z mocą wsteczną od 1 stycznia. Już tydzień temu obie sprawy: traktowania twórców i odziedziczonych firm, miały stanąć na porządku obrad rządu. W ostatniej chwili zeń spadły, jakoby z potrzeby doprecyzowania projektu. Tylko że czas biegnie nieubłaganie. Za kilkanaście dni miną terminy na podatkowe rozliczenie różnych styczniowych zdarzeń gospodarczych. Jak traktować twórców i dziedziczony majątek – wciąż nie wiadomo. Co bardziej romantyczni księgowi mogą powiedzieć o tej niepewności językiem Adama Mickiewicza: „Ja jedno sobie zadaję pytanie, wpłacić zaliczkę czy dać na wstrzymanie?".
Wiele razy sygnalizowaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej" o ułomnościach podatkowych przepisów o twórcach i o dziedziczeniu firm. Chwalebne, że rząd chce naprawić swoje błędy. Jednak każdy dzień zwłoki potęguje niepewność – jedną z najgorszych rzeczy dla biznesu.
Księgowi są w kropce. A ja, myśląc o legislatorach, również sobie zadaję pytanie: czy to był zamiar czy też zaniedbanie?
Czytaj też: Wyższe koszty na ostatnią chwilę