Kandydatka SLD na prezydenta chce napisać całe prawo od nowa. Ma być lepsze, prostsze, dla ludzi. Życzę powodzenia. Przypominam tylko, że gdy naród ma dobre obyczaje, to i prawa stają się proste. W drugą stronę zasada Monteskiusza nie działa.
A u nas jak jest, każdy widzi. Nawet niewidomym taśmy prawdy powinny otworzyć oczy. Prywatne obiady za publiczne pieniądze, drogie zegarki w prezencie od przyjaciół biznesmenów, kłopoty znikające po spotkaniu z kolegą na właściwym stanowisku, wysokie diety za podróże autem, które umie latać, itd.
Co gorsza, ujawnione w czerwcu nagrania niewiele nauczyły naszych polityków. Wiktor Ferfecki w „Rzeczpospolitej" z 26 stycznia opisuje posłów, którzy podróżują za publiczne pieniądze i mogą czerpać z tego prywatne profity. Jak? Bilety kupowane za publiczne pieniądze pozwalają im gromadzić mile, którymi mogą finansować prywatne loty, a nawet podróż dookoła świata. Kilkanaście dni wcześniej pisaliśmy z kolei, że europosłowie zatrudniają członków rodzin partyjnych kolegów. Skoro bowiem przepisy nie pozwalają zatrudniać swojej rodziny, trzeba się ratować inaczej.
A to jest tylko wierzchołek góry lodowej. O wielu sposobach na uszczknięcie z publicznej sakiewki, ominięcie prawa czy sprawiedliwości zapewne nigdy nie usłyszymy. I nie poznamy ich, nawet gdy Magdalenie Ogórek uda się napisać prawo od nowa.
Tak jak kary nie zapobiegają zbrodniom, tak nawet najlepsze prawo nie wyeliminuje złych obyczajów. Zmienić je mogą tylko dobre wzorce, najlepiej nowej elity. Stara to prawda, że przykład idzie z góry.
