Kilkunastoletni Wojtek Kosiarski wsiada na rower i ile sił w nogach jedzie do tego miejsca, gdzie zatrzymuje się już szósty rok z rzędu tajemnicza grupka wczasowiczów z miasta. Wojtek nie bardzo interesuje się, kim dokładnie jest „dziadek" i przebywające z nim małżeństwo. We wsi wie to tylko jego ojciec. Domek jest zwyczajny, standardowy, kempingowy, nic ponad to, co mogli mieć skromni inteligenci w tamtych czasach, ukryty w zaroślach pomiędzy małymi wodospadami. Chłopak po drodze zapewne mija dziwne drzewa owocowe wśród gęstwiny: zostały chyba po fragmencie łemkowskiej wsi wysiedlonej w ramach Akcji „Wisła". Letnicy – samotnicy z małego tranzystora – już wiedzą, co się stało, wieczorem poprzedniego dnia zmarł Paweł VI, już i tak powoli szykują się do powrotu do Krakowa. Tak wśród skał i przełomów górnego Wisłoka (skądinąd kto by pomyślał, że ta leniwa rzeszowsko-krośnieńska rzeka ma w sobie tyle werwy) mógłby się zaczynać film o najważniejszym kawałku historii Polski.