Ten tydzień pokazał, że często powtarzane zdanie, iż Platforma ma świetnych piarowców, jest - delikatnie rzecz ujmując - już nieaktualne.
Otóż spin doktorzy z otoczenia premiera wymyślili w czwartek sposób, jak można zmienić klęskę z budową dróg na EURO2012 - klęskę, z którą się już wszyscy oswoili - w absolutną katastrofę wizerunkową, która zaskoczyła nawet najbardziej zakochanych w Platformie komentatorów.
Zdjęcie premiera patrzącego smutno z helikoptera na miejsce, gdzie miała być autostrada A2, która - jak trafnie zauważyli internauci - wygladała po prostu na bardzo szeroką drogę gruntową, było kwintesencją stanu przygotowania do mistrzostw.
Pomysł, by premier leciał nad autostradą, którą nie da się przejechać z powodu błędów jego własnego rządu wydaje się nieskończenie absurdalny. Jeśli do tego dodamy wcześniejszą odprawę ministrów, na której meldowali swoją gotowość do mistrzostw, całość wyszła komicznie. Przyznam, że zupełnie nie rozumiem, jak to możliwe, by otoczenie szefa rządu aż tak straciło społeczny słuch. To, co mogło wydawać się świetną pokazówką pół roku temu, dziś - gdy zaufanie Polaków do premiera leci na łeb na szyję - po prostu go ośmiesza.
A jako obywatela złości mnie, gdy ktoś ośmiesza szefa polskiego rządu. Bo przecież nie uwierzę, że ośmiesza się sam.