R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Publikacja: 26.10.2012 19:32

R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Foto: Rzeczpospolita

D

rogi Robercie, jakiś czas temu postanowiłem pisać „Dziennik”. Wiesz, w końcu każdy wielki pisarz go pisał: Gombrowicz, Herling-Grudziński, Mrożek, Bridget Jones… Niestety, mnie jakoś nie wyszło, życie mam widocznie nudne, telewizji nie oglądam.

Z

a to wczoraj w tej dziurze koło mojego domu, co to rura pękła i ją wykopali (dziurę, nie rurę), a ty w nią wpadłeś (i w dziurę, i w rurę), znalazłem ciekawą rzecz – ot, taki brązowy kajet z napisem „Dziennik budowy metra”. Część stron była nadpalona, ale reszta wydała mnie się na tyle ciekawa, że postanowiłem przesłać Ci fragmenty.

P

oniedziałek. Oż k… [fragment zalany czymś czerwonym], ale była chryja! Kilka dni temu znowu znaleźliśmy jakieś bomby. Kierownik się wściekł, że nie będziemy ciągle saperów wzywać, bo bufetowa zabroniła, popłakała się, zrobiła awanturę i kazała nadrabiać zaległości. Nawet się dopytywałem, co za jaja, bo od kiedy bufetowa rządzi budową, ale powiedział, żebym się zamknął, jak chcę mieć tę robotę. No jasne, że chcę, robi się z wolna, nikt się nie wtrąca, bo kto wlezie pod ziemię, tak to ja mogę latami pracować.

M

irek powiedział, żebyśmy te bomby mu do bagażnika zapakowali, on ma ładę, tam się wszystko zmieści. No tośmy je wzięli. W piątek szybko po robocie, jeszcze południa nie było, zapakowaliśmy się i nad jezioro, na ryby. Lubię tam jeździć: cisza, spokój, ludzi nie ma. Wiadomo, park narodowy. Trochę się zdziwiłem, że chłopaki wędek nie zabrali, no ale grunt, że popitka była. Te bomby świetnie się jednak nadają. Jedna co prawda nie wybuchła, ale druga tak je... [fragment zamoczony], że wypłynęły wszystkie ryby, kaczki, trzy łabędzie i dwóch płetwonurków. No zabawa na sto dwa, a myśmy jeszcze nagrodę z urzędu miasta dostali za postępy w robotach.

C

zwartek. Zawalił się jakiś dom. Nie dało się ukryć. Znów tydzień laby. Kocham tę robotę. Pani prezydent wydrapała oczy naszemu dyrektorowi.

Ś

roda. Trochę popadało i tunel zalało. Obsunął się czy coś. Straszna afera, bo podobno miasto się zakorkowało i pani prezydent spóźniła się do fryzjera. Polecą nam za to po premii jak nic. Teraz to my tego metra ni chu... no, ni chuchu nie skończymy w terminie, ale jak to mówią, co nagle, to po diable. Gorzej, że zalało całą budowę, a rzeka wyschła i teraz metrem ta woda popyla. Jaja nie z tej ziemi, ciekawe, co wymyślą.

P

iątek. Jest decyzja, kopiemy dalej. Pani prezydent ogłosi, że metrem się wodolot puści, będzie szybciej i kasę z Unii wyciągniemy za ekologię. I premie będą!

P

oniedziałek. Urwanie głowy, wygonili nas z budowy, latają tam sprzątaczki, wszystko pucują, choć przecież niegotowe. O dziesiątej zajechali: pani prezydent z ekipą: ze trzydziestu fotografów, makijażyści, oświetlenie. Sesja będzie dla „Gali”. Nas poprzebierali w nówki gumowce, Patryk wygląda jak francuski hydraulik. Jak dobrze wypadniemy, to przyjedzie tu zdjęcia robić sama Kasia Tusk.

Ś

roda. Zawalił się Pałac Kultury. Stary był, z pięćdziesiąt lat, to i się zawalił. Wszyscy od razu z mordą, że to my, ale przecież tam nie kopiemy. Tego się trzymamy, choć podobno chłopaki tam byli po robocie, na zwiedzanie i jeden spłuczkę urwał. No, ale żeby od tego cały pałac? Nie, to niemożliwe. Mała apokalipsa po prostu.

W

torek. Miał być mecz z Anglikami, ale zaczęło padać, więc się dachu nie dało zasunąć. Straszna afera, bo wydali pierdyliard dolarów, a tu na łeb się leje, na boisku woda stoi, a dachu zamknąć się nie da, bo pada, „Patrz, nasi tu byli!” – rozczulił się na ten widok Rudy. Naprawdę nie wiem, o co mu chodziło.

A

le wyszło na to, że miał rację, bo miesiąc wcześniej chłopaki z B 2 dokopali się na jakieś boisko i dreny czy drony powyrywali niechcący. Z kierownikiem boiska, panem Zdzisiem, co ma takie śmieszne nazwisko, rozpili literka, a on im przykazał, żeby nic nie mówili, spoko, zwali się winy na krety. Łebski gość, mówił, że miał ministrem sportu zostać zamiast tego pośmiewiska, ale sam jest za bardzo mordziasty i źle wypadł na castingu. Donald (skąd on takich ludzi zna?!) nawet nalegał, ale taki młodszy, czarniawy pokazał mu w kamerze i w końcu wybrali tę babkę.

D

rogi Robercie, wybacz, że dostałeś tylko fragmenty, ale całość zaniosę do Biblioteki Narodowej, o ile jeszcze stoi. W końcu zabytki piśmiennictwa początków XXI wieku trzeba zachować. Ściskam i przywieź mi coś do picia.

—Twój Robert

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?