Najprostsze wyjście to grać dłużej w lecie, ale jak by powiedział Johan Cruyff, robić prosto jest najtrudniej. System wiosna-jesień się u nas nie przyjmie, bo my się czujemy Zachodem, a Zachód zaczyna sezon jesienią. Poza tym każdy woli mieć dłuższe wakacje w lecie, a nie zimą. Więc trzeba się z tym pogodzić i znaleźć jakiś sposób, by w ramach obecnego systemu po prostu grać więcej. Nie taka znowu zima zła, jak się ma podgrzewane płyty i niezłe stadiony. Ekstraklasa SA myśli już zresztą nad taką reformą rozgrywek, żeby przybyło meczów – i pieniędzy z kontraktu telewizyjnego. Bo kryzys uderzył w ligę tak mocno, że jak mówił w kuluarach zjazdu PZPN szef jednego z największych klubów, w ekstraklasie coraz więcej jest drużyn, które padłyby już na drugi dzień, gdyby ich właściciele zażądali spłaty pożyczek. I chwytają się każdego sposobu, jak choćby Lech, który Piotra Reissa nie ściągnął przecież po to, żeby strzelał gole, tylko żeby na trybuny wrócili i płacili za karnety ci, którzy w poprzednim sezonie bojkotowali mecze.
Lech to jedna z największych zagadek ligi. Potrafi grać, że dech zapiera. Ale potrafi i tak jak z Jagiellonią, która na wyjeździe nie wygrała od 11 miesięcy, a niemrawego Lecha pokonała w Poznaniu 2:0. I tak obroniła trenera Tomasza Hajtę, który nie zawsze w porę gryzie się w język, ale widać, że coś jako młody trener chce zmienić i coś lidze daje.
Na śniegu w Bełchatowie w poślizg wpadł GKS i nie widać na razie siły, która by go miała zatrzymać, gdy będzie zjeżdżał do pierwszej ligi. 0:5 z Polonią zepchnęło klub do strefy spadkowej, ale rzeczywistość wygląda jeszcze gorzej niż tabela. Nie ma pieniędzy, nie ma pomysłu. Delegatem na zjazd PZPN z Bełchatowa był poseł Andrzej Biernat, który w pewnym momencie poczuł się jak twórca królów i wierzył, że z Edwardem Potokiem da się dopłynąć do lepszej rzeczywistości. Po porażce na zjeździe ma szansę odreagować, robiąc coś dla klubu, który dał mu poparcie. A i Potok, szef łódzkiego – więc i bełchatowskiego – futbolu, też będzie miał teraz więcej wolnego czasu.