Blisko 21 lat temu ludzie lewicy ronili gorzkie łzy, kiedy to w nocy z 28 na 29 stycznia 1990 r. podczas XI Zjazdu PZPR Mieczysław Rakowski, pierwszy sekretarz KC PZPR, wyrzekł pamiętne słowa: – Nie lubimy tej Partii, już tej byłej Partii.(...) Proszę o powstanie Towarzyszy, Towarzyszek i Towarzyszy. Sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – wyprowadzić.
Bestia zdycha
Zniknięcie nazwy PZPR nie oznaczało jednak natychmiastowego zniknięcia postkomunistycznej lewicy, której sercem, mózgiem i pięścią byli dawni aparatczycy partyjni. Zmieniały się nazwy partii, nie zmieniały się poglądy i interesy liderów lewicy: wciąż obrona funkcjonariuszy komunistycznego aparatu represji i interesów działaczy dawnej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wystarczy wspomnieć choćby o niedawnym wystąpieniu Leszka Millera, lidera SLD, który – niczym w latach „realnego socjalizmu" – protestował przeciwko uczczeniu żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, nazywając ich zgodnie z komunistyczną retoryką stronnikami Hitlera, antysemitami, zwolennikami III wojny światowej... Eseldowska lewica w roku 2012 mówiła więc tym samym głosem, jak w roku 1945, 1947, 1953, 1981... Dodajmy do tego najświeższe pomysły polityków lewicy – delegalizacji tych ugrupowań politycznych, które uważają za swoich przeciwników, i inwigilowania ich działaczy przez służby specjalne.
Można jednak mieć wrażenie, że w końcu to monstrum dawnych pezetpeerowskich układów i powiązań umiera. Jeszcze wierzga kończynami w agonii, jeszcze próbuje uchwycić się czegokolwiek, co dawałoby szanse na przeżycie. Ale bestia zdycha. Operacja, jaką było przywrócenie na czoło partii przedstawiciela twardego komunistycznego betonu Leszka Millera, zakończyła się fiaskiem.
Tęczowa lewica zupełnie zapomniała o tradycyjnych podstawach lewicowej ideologii: wsparciu dla najsłabszych i najbiedniejszych
Klub wzajemnej adoracji
Symptomy upadku SLD są coraz bardziej widoczne. I nie chodzi tu tylko i wyłącznie o słabe notowania SLD wahające się w zależności od sondażowni i rodzaju przeprowadzonych badań między 6 a 8 punktami procentowymi poparcia. Bardziej znaczące jest to, że przeciwko postkomunistycznej wersji lewicy występują właśnie ci, którzy przez długie lata byli jej wiernymi sługami. Przeciwko Millerowi zbuntował się właśnie Marek Siwiec, od 1977 do rozwiązania członek PZPR. – Obecna polityka Sojuszu nie gwarantuje wyjścia z opozycji – uważa Siwiec.