Niedawno wychodziłem z gabinetu ministra pracy po rozmowach z szefami związków zawodowych o nawiązaniu dialogu społecznego. Podszedł do mnie dziennikarz i rzucił, że my sobie gadamy, a tymczasem w Polsce strajki i awantury. Uświadomiłem sobie, jak rzadko ludzie zdają sobie sprawę ze znaczenia dialogu jako drogi rozwiązywania konfliktów. I rozwoju. To dzięki paktom społecznym Irlandia notuje dziś wzrost 11 razy szybszy od pozostałych państw UE.
Aleksander hrabia Fredro zarzucał kiedyś Polakom, że etos awantury przedkładamy nad etos pracy. Churchill powtarzał, że „dla Polaków wszystko, lecz z Polakami nic". W ciągu ostatnich 25 lat obaj panowie musieli się jednak przewracać w grobach. Polacy okazali się bowiem pracowici, słowni, zaradni, solidni, wymyślali towary i usługi, które znajdowały nabywców na konkurencyjnych światowych rynkach. Używaliśmy mózgu i negocjacji zamiast szabli. Eurostat sklasyfikował nas jako najbardziej pracowity (po Koreańczykach) i przedsiębiorczy naród na świecie. Staliśmy się członkami klubu najbogatszych – Unii Europejskiej, i klubu najsilniejszych – NATO.
Stanisław Wyspiański kpił niegdyś: „Miałeś chamie złoty róg". Ale od Okrągłego Stołu, jakkolwiek by go oceniać, przedsiębiorczy Polacy zadęli w ten róg. Podjęli dialog. I Polska w latach 1992–2013 zwiększała swój PKB na głowę dwa razy szybciej niż kraje Zachodu. Relatywny wskaźnik poziomu polskiej gospodarki wzrósł z 30 proc. w roku 1988 do 50 proc. zachodniego PKB na osobę w 2013 r. W ubiegłym roku produkcja przemysłowa była blisko cztery razy większa niż w 1991 r.
Stop bublom
Dziś na nowo musimy określić swoje miejsce w przyszłości, która niesie nowe wyzwania.
Wyzwanie pierwsze to wzmocnienie zaufania Polaków do własnego państwa. Zwiększenie partycypacji obywateli w rządzeniu krajem. A więc własnymi sprawami. Razem z prezydentem Komorowskim, ze związkami zawodowymi, ministrem pracy budujemy nową formułę dialogu społecznego.