Zwykle tego typu roszady niecały miesiąc przed wyborami budzą podejrzenia o to, że ktoś z establishmentu musi koniecznie zarobić kilka pensji i odprawę w związku ze spodziewana porażką wyborczą. Tym razem sytuacja jest znacznie poważniejsza. Ogniskuje bowiem w sobie wiele najważniejszych problemów związanych z zarządzaniem systemem energii w Polsce.
Po pierwsze kwestia własności i reżimu prawnego. Sprawa dotyczy oporów, jakie stary zarząd Tauronu miał wobec, postulowanego przez MSP, przejęcia kopalni węgla kamiennego „Brzeszcze". Zdaniem Tauronu nie ma ona w bieżących warunkach uzasadnienia ekonomicznego, a ponoszenie odpowiedzialności prawnej z tytułu działania na szkodę spółki i udziałowców przewidywanej przez kodeks spółek handlowych nie każdemu jest w smak. Rząd jednak jako suweren ma swoje oczekiwania i cele (jak się okaże dalej nie zawsze wyższe) i w efekcie nawet polityk z tak mocną pozycją jak Aleksander Grad, musi ustąpić. Ktoś kiedyś będzie musiał zdecydować albo duże spółki albo energetyczne mają być rynkowe i rentowne albo mają spełniać zamówienia państwa, być przedsiębiorstwami użyteczności publicznej. Tylko miejsc w zarządach i radach nadzorczych było by żal.