Jak już to miało miejsce wiele razy, w nocy z soboty na niedzielę zmienimy czas z tzw. „zimowego” na tzw. „letni”. Stanie się to po raz kolejny w ostatni weekend marca a wskazówki zegarów przesuniemy z godz. 2.00 na godz. 3.00. A mając z tyłu głowy świadomość ponownego przejścia w październiku do czasu „zimowego” zadamy sobie pytanie: po co to wszystko?
Efektywność energetyczna, podawana przez wiele lat jako wiodący argument jest dzisiaj praktycznie niezauważalna. Zmiana trybu pracy, znacząco różna od tego stosowanego w początkach zmiany czasu, sprawia, że stopień uzależnienia od światła dziennego jest praktycznie niezauważalny. Dodatkowo nastąpiła istotna zmiana profilu gospodarek wielu krajów, z produkcji w stronę usług. Zmiany w obciążeniu sieci energetycznej, jak pokazały to analizy PSE SA w Polsce, nie są dziś zauważalne. Mówiąc wprost, brak związku przyczynowo-skutkowego między zmianą czasu a obciążeniem sieci wynikającym ze zmiany naszych zachowań. Kwestia zmiany czasu przekłada się dziś głównie na nasz komfort psychofizyczny, i to on dziś stanowi znaczący koszt.
Choć radzimy sobie coraz lepiej z innymi kosztami zmiany czasu, to warto pamiętać o ich istnieniu. Dotyczą logistyki, przepływu ludzi i dóbr, kosztów wynagrodzenia dla pracowników w związku ze zmianą czasu, dostępności do gotówki związanej z ograniczonym dostępem do bankomatów. Warto pamiętać o kosztach dla rolnictwa. Trudno przekonać zwierzęta, że ich pora karmienia nagle się zmieniła. Bez wątpienia, koszty dla naszego zdrowia są wyraźniej widoczne podczas zmiany marcowej. Wtedy zauważa się większą liczbę zawałów, udarów czy wypadkowości wszędzie tam, gdzie pełna koncentracja na wykonywanej pracy jest niezbędna, np. w transporcie samochodowym.
Co nas czeka? Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego opowiedziała się za zniesieniem zmiany czasu, a rok 2021 miał być ostatnim rokiem ze zmianami czasu. Temat zszedł jednak z agendy a członkowie Unii Europejskiej skupiają się na konsekwencjach wojny w Ukrainie i ekonomicznych skutkach pandemii. Po drugiej stronie oceanu, Senat USA podjął właśnie decyzję aby zrezygnować ze zmiany czasu i aby czas letni obowiązywał ciągle od 2023 roku. Jest to decyzja, które wymaga dalszego procedowania w Izbie Reprezentantów, a później podpisu Prezydenta. W perspektywie europejskiej, warto jednak pamiętać, aby wybór dotyczący zmiany i pozostania w jednym z „czasów” nie stał się problemem w przyszłości. Państwa mogą samodzielnie wybrać czas przy którym chcą pozostać. Bez porozumienia między nimi może się okazać, że wiele z nich dokonana odmiennego wyboru, a my podróżując będziemy majstrować przy zegarach wielokrotnie. Warto o tym pamiętać, by tym razem brak zmiany czasu, nie stał się problemem w chwili przekraczania granic."
Autor jest pracownikiem Katedry Przedsiębiorczości Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach