Moim zdaniem – tak. Mam tu na myśli system anglosaski, gdzie rada nadzorcza jest najwyższym organem spółki, podejmującym strategiczne decyzje, takie jak m.in.: kierunki rozwoju, stopień ryzyka gospodarczego, źródła pozyskania kapitału a zarząd jest realizatorem tej strategii. Trzeba oczywiście pamiętać, że zarząd lub prezes w ramach tego systemu bardzo często jest członkiem Rady Nadzorczej. W konsekwencji jest aktywnym uczestnikiem podejmowania tych decyzji. W systemie zarządczym bardziej widoczne są interesy właściciela. To jest szczególnie widoczne w Polsce, gdzie zazwyczaj mamy jednego znaczącego właściciela i on jednocześnie jest prezesem zarządu. W takiej sytuacji trudno przecież RN skojarzyć z niezależnym wizerunkiem. Owszem ustawodawca próbuje narzucić przepisy, które mają wzmacniać niezależność członków rad. To jest działanie w dużej mierze skazane na porażkę, bo nie można oddzielić prawa własności do kapitału od suwerennego prawa do zarządzania tym kapitałem.
Ostatnie zmiany przepisów wiążą się ze znaczącym wzrostem kar m.in. dla członków rad nadzorczych, czy nie ma obawy, że coraz trudniej będzie znaleźć kompetentne osoby?
Nie ulega wątpliwości, że ostatnie zmiany w prawie wymagają większego zaangażowania członków RN, lepszego przygotowania merytorycznego do pełnienia tej funkcji, a także większej czasochłonności w realizacji tych obowiązków.
Wynagrodzenia dla członków rad wzrosną?
Tak jak to jest w gospodarce rynkowej – wraz ze wzrostem odpowiedzialności i pracochłonności w parze powinno iść adekwatne wynagrodzenie. Ustawodawca musi mieć świadomość, że każdorazowe nakładanie dodatkowych obowiązków na podmioty gospodarcze podnosi koszty działania organów korporacyjnych, a tym samym obniża konkurencyjność jednostek i możliwości ich dalszego rozwoju.
Czy należy oczekiwać od członków RN żeby byli specjalistami w dziedzinie rachunkowości? Zapewne nie, ale z drugiej strony w jaki sposób mogą pełnić funkcję nadzorczą?