Reklama

Andrzej Goździkowski, prezes grupy Cedrob: Stawiamy na polskie mięso

Rządowi i biznesmenom trudno jest się pogodzić z faktem, że nie jesteśmy w produkcji wieprzowiny najlepsi w Europie jak w przypadku drobiu – mówi Andrzej Goździkowski, prezes grupy Cedrob w rozmowie z Beatą Drewnowską.

Aktualizacja: 29.11.2016 20:13 Publikacja: 29.11.2016 19:05

Andrzej Goździkowski, prezes grupy Cedrob: Stawiamy na polskie mięso

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rz: Dlaczego właśnie teraz Cedrob ogłosił wezwanie na 34 proc. akcji Gobarto (do niedawna PKM Duda) i chce wycofać tę spółkę z warszawskiej giełdy?

Przygotowujemy, jak zaznaczyliśmy w treści wezwania, duży, wieloletni program inwestycyjny, który łatwiej będzie zrealizować, gdy spółka nie będzie notowana na GPW. Jego wdrożenie rozłożone jest na lata i wymaga zaangażowania nie tylko spółki, ale i innych podmiotów, rolników, samorządu i banków. Natomiast na giełdzie inwestuje się głównie w te spółki, które mogą zapewnić zwrot nakładów w krótszym czasie.

W co będzie inwestować?

W pierwszym kroku będziemy się koncentrować na segmencie rolnym, przede wszystkim na rozwijaniu bazy surowcowej. Zamierzamy się skupić na hodowli loch i warchlaków oraz na tuczu trzody chlewnej. Zarówno na bazie ferm własnych już działających, jak i tych, które dopiero powstaną, oraz wieloletnich umów kontraktacyjnych. Taki rodzaj współpracy zapewni nam stały dostęp do surowca, a hodowców uwolni od ryzyka rynkowego związanego z cyklicznością produkcji, czyli świńskimi dołkami i górkami.

Ostatnie lata to czas kryzysu tej branży...

Reklama
Reklama

Jest to efekt polityki państwa, które wspierało niewydajne ekonomicznie gospodarstwa. W efekcie dziś jesteśmy importerem netto wieprzowiny z takich krajów, jak Hiszpania, Dania i Niemcy. Tylko stosunkowo duże i dobrze zorganizowane fermy mogą sprostać wymaganiom rolników zajmujących się tuczem. Dziś wolą oni kupować 6 mln sztuk warchlaków z zagranicy, bo są lepszej jakości niż te z Polski. To sprawia, że marże z tej części produkcji mięsa wieprzowego pozostają poza naszym krajem. Chcemy to zmienić, rozwijając nasz projekt inwestycyjny.

Jaką macie receptę na poprawę sytuacji?

W ciągu najbliższej dekady zamierzamy doprowadzić do tego, aby 500 rolników zbudowało fermy tuczowe. Po stronie hodowców to oznacza wydatek rzędu 1 mld zł. Rozmawiamy już z bankami gotowymi udzielić rolnikom kredytów na ten cel. Miałyby być one rozłożone na 10–15 lat, Cedrob byłby gwarantem ich zwrotu. Są jeszcze kwestie wymagające dopracowania, ale opinie banków są pozytywne.

Ile łącznie ma kosztować realizacja programu?

Wartość całego programu inwestycji w biznes wieprzowy szacujemy na 3 mld zł, na co składa się nie tylko wkład całej grupy kapitałowej Cedrob, w tym Gobarto, ale i naszych partnerów, czyli rolników i innych instytucji. Koncepcja programu jest już przygotowywana, nasi partnerzy sprawdzają ją jeszcze m.in. na poziomie modeli finansowych i wyceny naszej grupy.

Jak zamierzacie zdobyć pieniądze?

Reklama
Reklama

300 mln zł chcemy pozyskać z emisji akcji Cedrobu poza rynkiem publicznym. Pieniądze te mogłyby zwiększyć kapitał spółki Gobarto. Możemy także do realizacji planowanych inwestycji powołać spółkę celową, gdyby się okazało, że nowy akcjonariusz Cedrobu uzna taki scenariusz za bardziej korzystny. Według mnie jednak lepiej byłoby, gdyby Gobarto był zaangażowany bezpośrednio w realizację programu inwestycyjnego.

Kto mógłby objąć akcje Cedrobu?

Rozmawiamy z Polskim Funduszem Rozwoju. Wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki widzi w naszym programie, który wpisuje się w „Strategię odpowiedzialnego rozwoju", jedną z dróg do wzrostu gospodarczego naszego kraju. Rządowi, tak jak biznesmenom, trudno jest się pogodzić z faktem, że nie jesteśmy w produkcji wieprzowiny najlepsi w Europie, tak jak to się dzieje w przypadku drobiu.

Jakie jeszcze inwestycje planujecie?

Jako grupa Cedrob zamierzamy zbudować dwie wytwórnie pasz i rzeźnię o możliwościach uboju 3 mln sztuk rocznie. Dziś ubijamy 900 tys. sztuk rocznie.

Chcecie rzucić rękawice Pini Polonia, który zdominował rynek ubojów trzody chlewnej w Polsce?

Reklama
Reklama

Nie, ponieważ zamierzamy działać kompleksowo i powtórzyć osiągnięcia z rynku drobiu. Tu produkcję kontrolujemy od jajka po gotowe przetwory. Dzięki tak dobrej organizacji, mimo niskich cen w Europie, Cedrob realizuje plany i przynosi zyski. Zawdzięczamy to dużym nakładom na rozwój, które w całej naszej historii przekroczyły 1,5 mld zł.

Gdzie będziecie realizować program inwestycyjny?

Jego istotna część przypadnie na województwo podkarpackie. Tamtejszy samorząd chce z nami współpracować, a marszałek Władysław Ortyl jest jednym z sygnatariuszy porozumienia dotyczącego realizacji projektu. Podkarpacie potrzebuje tego programu, bo brakuje mu przetwórstwa, pomimo dobrych gleb i uzyskiwanych plonów. Przykładowo, dziś kukurydza kosztuje tam blisko 500 zł za tonę, o 100 zł taniej niż w województwie kujawsko-pomorskim. Dzięki temu koszty produkcji mięsa będą niższe. Na programie skorzystają także tamtejsi producenci zbóż, bo do jego realizacji będziemy potrzebować 700 tys. ton ziarna rocznie.

Co stanie się, jeżeli wezwanie na akcje Gobarto się nie powiedzie?

W zależności od wyniku wezwania Cedrob wróci na rynek albo z dalszymi krokami w celu delistingu (wycofanie z giełdy – red.), a jeżeli będzie to niemożliwe, zaproponuje akcjonariuszom udział w emisji akcji. Jak wspominałem, skala programu inwestycyjnego o którym myśli Cedrob to „górne” kilkaset milionów, czy nawet blisko miliard złotych w okresie kolejnych kilku lat. W tym momencie nie są uzgodnione jeszcze szczegóły. Na pewno przeprowadzenie emisji będzie bardziej skomplikowane na rynku publicznym z uwagi na tryb prospektowy, chyba że byśmy zdecydowali się na emisję kierowaną do inwestorów kwalifikowanych, bez prospektu. Dodatkowo sprawę komplikuje konieczność jednoczesnego obniżenia wartości nominalnej akcji, by była ona na poziomie niższym niż obecny kurs rynkowy akcji i przyszła cena emisyjna – bo inwestor czy inwestorzy którzy będą nabywać akcje nowej emisji nie będą przecież kupować akcji po obecnej nominalnej wartości 10 zł, a będą raczej oczekiwać dyskonta do ceny rynkowej.

Reklama
Reklama

Gobarto zamierza powalczyć mocniej o rynek przetworów i wędlin wieprzowych?

Tak, zarówno organicznie, jak i na podstawie przejęć. Największe firmy, czyli Animex i Sokołów, są w rękach kapitału zachodniego. Nadal jednak mamy w Polsce wiele mniejszych firm rodzinnych. Szacujemy, że kilkanaście z nich może być na sprzedaż. Jako grupa Cedrob prowadzimy rozmowy z kilkoma z nich. Zakładamy również, że ze względu na wysoką jakość mięso z naszej ubojni kupować będą polscy przetwórcy, zastępując nim surowiec z Danii czy Hiszpanii.

W poprzednich wezwaniach Cedrob zaproponował z akcje Gobarto 7,4 zł. Tym razem cena jest niższa. Dlaczego?

Uwzględniając wycenę giełdową sprzed ogłoszenia wezwania Cedrob zaproponował 9-10 proc. premię do średnich z trzech i sześciu miesięcy, i prawie 12 – proc. premię do kursu sprzed ogłoszenia wezwania. Owszem, cena obecnie proponowana jest niższa niż we wcześniejszych wezwaniach, jednak wyniki finansowe są też nieco gorsze niż w latach wcześniejszych. Odzwierciedla to np. rekomendacja jednego z banków ze stycznia 2016 r., obniżająca cenę docelową do 4,30 zł za akcję.

Nie zamierzacie zatem podnieść ceny?

Reklama
Reklama

Zdajemy sobie sprawę, że wzrost wyceny akcji spółki na GPW w ostatnim czasie jest grą na podwyższenie ceny w wezwaniu. Nie zamierzamy jednak na nią reagować, bo, tak, jak już zaznaczyłem, cena, którą zaproponowaliśmy jest fair dla wszystkich. Nie ponosimy odpowiedzialności za to, że kilka lat temu akcje spółki były znacznie droższe niż teraz. Warto też pamiętać, że był okres, w którym kosztowały one blisko 5 czy nawet około 3 zł za sztukę. Ponadto, nie musimy nabyć akcji za wszelką cenę, bo już dziś jako akcjonariusz 66 proc. akcji mamy kontrolę nad Gobarto. Nie chcemy płacić więcej w wezwaniu bo w spółce jest do sfinansowania bardzo duży program inwestycyjny i w ocenie inwestora lepiej przeznaczyć środki na realizację tych inwestycji.

W jakiej kondycji finansowej jest dziś Gobarto?

W pierwszych trzech kwartałach 2016 r. wyniki finansowe były zgodne z naszymi oczekiwaniami . Ostatnio są słabsze niż w poprzednich latach. Oczekiwania, że dzięki Cedrobowi, który od ponad roku jest wiodącym akcjonariuszem Gobarto, sytuacja spółki zacznie się poprawiać z kwartału na kwartał są nierealistyczne. Tak, jak inne firmy z branży, Gobarto odczuwa skutki trudnej sytuacji na rynku mięsa wieprzowego. Zarówno w dystrybucji, gdzie, jako dostawca do handlu tradycyjnego, musimy konkurować z dyskontami wypierającymi małe sklepy, jak i hodowlanym odczuwającym skutki wystąpienia afrykańskiego pomoru świń (ASF) i zamknięcia wielu rynków eksportowych. 

Czy Gobarto będzie nadal prowadził działalność dystrybucyjną?

Pomimo rozwoju sieci handlowych, nadal sprzedaż mięsa i wędlin będzie odbywała się poprzez małe, rodzinne sklepy. Dlatego kupujemy hurtownię w Wałbrzychu i planujemy otwarcie kolejnych, tak by docierać z własną dystrybucją do wszystkich regionów Polski.

Reklama
Reklama

Zamierzacie współpracować z dotychczasowym zarządem Gobarto?

Po blisko dwóch latach obecności Cedrobu w Gobarto zarząd tej spółki cały czas oceniam bardzo dobrze.

Jakie plany inwestycyjne macie dla biznesu drobiowego?

W ciągu najbliższych trzech lat wydamy na ten cel 550 mln zł, m.in. na budowę trzeciej rzeźni drobiu i zakładu utylizacji odpadów w Ujazdówku, wylęgarni drobiu w Kossobudach i wytwórni pasz w Kluczborku.

Czy kolejne inwestycje nie są zbyt ryzykowne, jeśli wziąć pod uwagę nadpodaż drobiu?

Nie możemy się zatrzymać, jeżeli chcemy eksportować duże ilości mięsa. Nasze obecne kontrakty dotyczą kilkuset ton miesięcznie. Dążymy do tego, by na wybrane rynki poza UE sprzedawać po kilka lub nawet kilkanaście tysięcy ton produktów w ciągu miesiąca. Duże możliwości widzimy na rynku chińskim. Przeszliśmy już pozytywnie audyt i czekamy na oficjalną zgodę, by rozpocząć dostawy. Mocno wchodzimy także na rynki arabskie.

Polskie firmy drobiarskie mają szansę zdobyć silną pozycję poza UE?

Jest to możliwe, o ile będziemy w stanie konkurować ceną z takimi producentami jak USA i Brazylia. Nie uda się to jednak, gdy podetniemy gałąź, na której siedzimy, czyli wprowadzimy zakaz importu śruty z ziaren soi w zdecydowanej większości modyfikowanej genetycznie. Jest to jedyne dostępne w tej chwili w Europie źródło białka, którego można użyć do produkcji zwierzęcej. Co więcej, nie ma żadnych dowodów na to, że stosowanie śruty sojowej wpływa na zdrowie zwierząt i ludzi.

CV

Andrzej Goździkowski jest jednym z założycieli i akcjonariuszy grupy drobiarskiej Cedrob, która powstała w 1991 r. Jej prezesem został 19 lat temu. Od końca 2014 r. jest także przewodniczącym rady nadzorczej Gobarto (wcześniej PKM Duda). Ukończył prawo na Uniwersytecie Łódzkim.

Opinie Ekonomiczne
Hubert Janiszewski: Jak naprawić ustawę o kryptoaktywach
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wróżenie z oparów ropy
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławiński: Banki centralne to nie GOPR ratujący instytucje, które za nic mają ryzyko systemowe
Opinie Ekonomiczne
Prof. Kołodko: Polak potrafi
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Europa staje się najbezpieczniejszym cmentarzem innowacji
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama