Dyrektorzy oraz organy założycielskie 28 szpitali wojewódzkich i powiatowych zgodnie uznali, że warunki finansowe zaproponowane przez NFZ grożą katastrofą dla podkarpackiej służby zdrowia.

— Są rażąco niskie i ich przyjęcie byłoby zagrożeniem dla pacjentów i groziłoby destabilizacją placówek — mówi Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, największego na Podkarpaciu. Solarz przypomina, że NFZ winien jest podkarpackim szpitalom około 160 milionów za nadwykonania w drugim półroczu 2008 i za ubiegły rok.

Dyrektorzy obliczyli, że do normalnego funkcjonowania szpitali w sumie kontrakty muszą być większe o ponad 50 mln złotych. — Przez dwa miesiące będziemy leczyć na warunkach z grudnia zeszłego roku i jeżeli w tym czasie się nie dogadamy, to NFZ będzie musiał ogłosić nowy konkurs — mówi Marian Furmanek, dyrektor szpitala powiatowego w Leżajsku.

— O dramatycznej sytuacji w podkarpackiej służbie zdrowia powiadomiliśmy wojewodę, marszałka i NFZ — mówi Adam Krzysztoń, starosta łańcucki i szef konwentu powiatów województwa podkarpackiego. W poniedziałek w Rzeszowie zaplanowano debatę o sytuacji w podkarpackiej służbie zdrowia. Zaproszono na nią także dyrektorów szpitali z pozostałych województw ściany wschodniej. — Mamy już potwierdzenie, że przyjedzie liczna delegacja z lubelskiego, gdzie sytuacja jest równie tragiczna jak na Podkarpaciu — dodaje Krzysztoń. Dyrektorzy szpitali i samorządowcy liczą, że do Rzeszowa przyjedzie także minister zdrowia Ewa Kopacz oraz prezes NFZ lub przynajmniej przyślą kompetentnych przedstawicieli.

— Działamy zgodnie i nie ustąpimy — podkreśla starosta łańcucki.