To duży sukces pielęgniarek. Postawiły warunek, który rząd musi spełnić, by poparły przekształcenia szpitali w spółki. I wygrały. – Otrzymałyśmy zapewnienie ze strony rządu, że w ustawie, nad którą w tej chwili pracuje Sejm, znajdzie się zapis, iż minimalne normy zatrudnienia pielęgniarek będzie wydawał minister zdrowia. Tak jak w tej chwili – mówi Longina Kaczmarska z zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

O zamiarach odejścia od takiej regulacji „Rz” pisała 26 sierpnia. Planowano, by to dyrektor placówki decydował o liczbie zatrudnionych w niej pielęgniarek. Beata Małecka-Libera z PO tłumaczyła, że posłowie nie chcą niczego narzucać dyrektorom szpitali, którzy przecież odpowiadają za bezpieczeństwo pacjentów i zwalniać pielęgniarek na pewno nie będą.

Czy to ustępstwo wystarczy, by pielęgniarki poparły ustawę o przekształceniu szpitali w spółki? – Czekamy jeszcze na inne rozwiązania. Samo rozporządzenie mówiące, ile pielęgniarek ma pracować w szpitalu, nie wystarcza. Wiemy przecież, że istniejące w tej chwili rozporządzenie jest nagminnie łamane – mówi Kaczmarska. Według związków zawodowych w Polsce brakuje ok. 50 tysięcy pielęgniarek.

Nieoficjalnie wiadomo, że największe związki zawodowe stawiają jeszcze inne warunki. Za poparcie dla ustaw zdrowotnych chcą np. układu gwarantującego im pensje minimalne. Chciałyby też czegoś na kształt Karty nauczyciela, czyli uzależnienia pensji w służbie zdrowia od kwalifikacji i stażu pracy. – O kwestiach finansowych będziemy mówić na kolejnym spotkaniu z minister zdrowia Ewą Kopacz i szefem doradców premiera Michałem Bonim – mówi Kaczmarska.

Z informacji „Rz” wynika, że rząd zabiega o poparcie środowiska dla reformy służby zdrowia, bo liczy się z wetem prezydenta.