Koncern Google ogłosił, że powołał wielkie centrum badań nad sztuczną inteligencją z siedzibą w Szwajcarii. Ma ono zbierać informatyczne talenty z całej Europy – i nie tylko. Zwerbowani naukowcy będą pracować nad zagadnieniami, z których kilka przedstawionych zostało na konferencji prasowej w Zurichu. Spośród zaprezentowanych osiągnięć na szczególną uwagę zasługuje prototypowy elektroniczny asystent.
Dzięki sprytnemu algorytmowi rozpoznawania mowy można z nim prowadzić całkiem naturalne rozmowy. Jak twierdzą naukowcy największym wyzwaniem w opracowaniu tego algorytmu było wyznaczanie miejsca, gdzie kończy się polecenie lub pytanie – dzięki tej umiejętności rozmowa jest płynna. Program potrafi też odpowiednio interpretować wypowiedzi w zależności od treści, które pojawiły się w rozmowie wcześniej.
Zaprezentowane to zostało na przykładzie: polecenie „pokaż mi zdjęcia Mario" skutkuje wyświetleniem obrazków z bohaterem gry komputerowej. Jednak jeśli wcześniej zapytamy: „Jaki był skład Bayernu Monachium w ostatnim sezonie", to asystent pokaże zdjęcia Mario Götzego. Algorytm orientuje się, jaki jest temat rozmowy. Kiedy pytamy go o pociągi do jakiegoś miasta, to przy pytaniach o hotel nie musimy już wymieniać nazwy miejscowości. Z łatwością rozumie, co należy podstawić pod zaimki. Jak tłumaczą informatycy z Google'a, program został wyposażony w pamięć krótkotrwałą, dzięki której trzyma się tematu rozmowy (o ile ten nie został zmieniony) około dwóch minut. Dzięki temu rozmowa z asystentem wydaje się naturalna.
Jak powiedział kierujący pracami nad programem Behshad Behzadi, wyszukiwanie głosowe staje się coraz popularniejsze, dziś ok. 20 proc. pytań zadawanych jest wyszukiwarce Google poprzez mowę (jest to szczególnie wygodne, gdy prowadzi się samochód lub ma się ręce zajęte jakąkolwiek inną czynnością). Co również ważne: w 2015 roku po raz pierwszy liczba wyszukiwań na urządzeniach mobilnych była wyższa niż na komputerach stacjonarnych. Łącznie daje to pewien trend, w który asystent Google'a dobrze się wpisuje. Jak zapowiadają naukowcy z koncernu, za dwa lata program będzie już wszechobecny: na komórkach, tabletach, w samochodach. Będzie wyszukiwał informację w internecie, umawiał spotkania, przypominał o obowiązkach – wszystko za pośrednictwem głosu, choć jak na razie tylko w języku angielskim.
Program rozumie tylko po angielsku, ale jest tolerancyjny, jeśli chodzi o akcent: każdy jest się z nim w stanie dogadać. Kiedy podczas konferencji dziennikarz z Czech zadał asystentowi pytanie, czy mówi po czesku, program odpowiedział skromnie: „jak na razie uczę się angielskiego, ale jeśli chcesz, mogę coś na czeski przetłumaczyć".