Na dziedzińcu laboratorium Uniwersytetu Stanowego Arizony ubrany w szorty mężczyzna biega z dziwnym plecakiem na ramionach. Wydaje się, że truchta, ale w rzeczywistości posuwa się dość szybko. Jego tempo zmierzone na stacjonarnej bieżni to ok. 20 kilometrów na godzinę.
Cel to 25 kilometrów na godzinę. I to na dystansie jednej mili (nieco ponad półtora kilometra). Dla porównania – aby osiągnąć taki rezultat, musi biec w tempie na okolice rekordu Polski. I to z ciężkim sprzętem o nazwie AirLegs na plecach.
To pomysł amerykańskich wojskowych, którzy pracują nad programem 4MM – mila w cztery minuty.
– Nasz pomysł jest prosty: gdybyśmy mieli coś, co pcha człowieka do przodu, to pewnie biegłby szybciej – mówi Mike LaFiandra z Army Research Laboratory.
– My zrobiliśmy system zasilany sprężonym powietrzem napędzającym wahadło poruszające się w przód i w tył, które pozwala ludziom biegać szybciej – tłumaczy w „National Defense” Tom Sugar z Uniwersytetu Stanowego Arizony, gdzie powstał system AirLegs.