Reklamiarze rzucają się na ściany

Branża reklamowa atakuje „z partyzanta”. Na elewacjach kamienic i kościołów wyświetla filmy z rzutników. A prace nad legislacyjnym batem na dzikie reklamy utknęły

Aktualizacja: 19.11.2009 07:34 Publikacja: 19.11.2009 07:29

Reklamiarze rzucają się na ściany

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Warszawa, rondo Daszyńskiego, wieczór. Naprzeciwko opuszczonej kamienicy przy Pańskiej 112 – w chaszczach między brudną elewacją a betonową podstawą billboardu – stoi transportowy volkswagen. W środku siedzą pracownicy firmy reklamowej. Totalna partyzantka: światła zgaszone, silnik wyłączony. Stojący obok generator wydaje monotonny szum. Umieszczony w środku potężny rzutnik wyświetla na kamienicy film reklamowy.

– Przy pomocy świetlnych iluminacji na budynkach chcemy promować naszą markę i nowe produkty – chwali się Katarzyna Żądło z Fortis Banku.

Czy to działanie jest legalne? Czy rzutnik przejeżdża codziennie w inne miejsce? Czy reklamy są emitowane za zgodą właścicieli budynków? Na te pytania rzeczniczka już nie chciała odpowiedzieć.

[srodtytul]Sportowe buty na kościele[/srodtytul]

– Na elewacji kościoła na pl. Trzech Krzyży widziałem ostatnio filmową reklamówkę butów sportowych – mówi Marcin Rutkiewicz ze stowarzyszenia MiastoMojeAwNim, które walczy o porządkowanie przestrzeni publicznej. – Widać bezradność polskiego prawa wobec inwencji firm reklamowych. W przypadku reklam z rzutnika nie muszą się one starać o żadne pozwolenia, nie wnoszą także żadnych opłat – wytyka.

Jak ustaliliśmy, stowarzyszenie zaplanowało już happening. Ma pokazać prawny bałagan, na którym żerują firmy reklamowe. W tym celu rozważają wyświetlanie prowokacyjnego filmu na budynku... Sejmu.

Urzędnicy przyznają: w zabałaganionej billboardami stolicy pojawił się kolejny element dzikiej reklamy. Czy mogą jednak coś z tym zrobić? Podobno „nie da się”.

– Te filmy to szara strefa i wykorzystywanie luk w prawie – mówi przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska, która bierze udział w obradach tzw. stołu reklamowego (to próba mediacji między ratuszem i branżą reklamową). – Dopóki nie będzie zmian w przepisach, możemy tylko prosić przedsiębiorców, żeby się tak nie reklamowali – ubolewa.

– Świat idzie do przodu. Urzędnicy koncentrują się jednak na próbach ograniczeń dla standardowych nośników, kiedy wciąż pojawiają się kolejne – mówi prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej. – A jak będzie wyglądała na rynku reklamowym sytuacja za kilka lat? Tego nie wie nikt – twierdzi.

Branża outdooru najchętniej zniechęciłaby urzędników do prób wprowadzania jakichkolwiek zakazów, które obowiązują jednak we wszystkich stolicach „starej” UE. Przekonują, że ekspansji reklam i tak nie da się zatrzymać. Czy rzeczywiście? Według specjalistów, istnieją skuteczne sposoby na uprzątnięcie przestrzeni publicznej.

– W polskim prawie brakuje po prostu definicji „przestrzeni wizualnej”, która określałaby, gdzie reklamę można umieścić – mówi naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej Tomasz Gamdzyk. – O wprowadzenie takiego terminu wnioskowaliśmy do Ministerstwa Infrastruktury – przypomina.

[srodtytul]Projekt utonął w resorcie[/srodtytul]

W październiku ub. roku ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz przesłała do Ministerstwa Infrastruktury projekt zmian w przepisach, które miały zatrzymać napływ dzikich reklam (billboardów, płacht na budynkach i graffiti – dziś to większość spośród nośników w Warszawie). Rząd planował dać samorządom możliwość tworzenia restrykcyjnych regulacji antyreklamowych. Jeden z pomysłów zakładał, że billboardy i płachty umieszczone bez miejskiej rejestracji podlegałyby nakazowi rozbiórki i drakońskim karom.

W tym celu należało znowelizować prawo budowlane i ustawę o planowaniu przestrzennym. Tworzenie nowego prawa idzie opornie? W ramach konsultacji społecznych uzgodnienia były czynione z branżą reklamową, w którą przepisy mają uderzyć. W efekcie, po przemieleniu przez machinę legislacyjną, pomysł został okrojony: dotyczy już np. tylko ustawy o planowaniu przestrzennym. Według naszego informatora, powstaną luki, które prawnicy reklamowych koncernów bez trudu wykorzystają do wciskania płacht i billboardów.

– Tworzenie założeń dla nowego prawa rząd zaplanował w okresie od kwietnia do czerwca. Kiedy wejdzie w życie, nie wiadomo – mówi rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Mikołaj Karpiński.

Na zamkniętych dla mediów obradach stołu reklamowego wiceminister Olgierd Dziekoński miał powiedzieć, że stanie się to jesienią 2010 roku.

Niezależnym trybem toczą się prace nad rozporządzeniem, które ma uniemożliwić wieszanie reklam na oknach mieszkań. Projekt opracowała w marcu tego roku ekipa wojewody Mazowsza Jacka Kozłowskiego. To efekt głośnej próby zawieszenia płachty na oknach bloku przy rondzie ONZ przez firmę, która oszukała Zarząd Dróg Miejskich we wniosku o zajęcie pasa drogi.

Sytuacja wygląda podobnie: projekt utknął w uzgodnieniach. Kiedy wejdzie w życie? Nie wiadomo.

– Od lat przekonujemy polityków i samorządowców do zmian legislacyjnych. W przeciwnym wypadku dzikich reklam będzie coraz więcej – ostrzega Marcin Rutkiewicz.

[srodtytul]ZDM pasuje, ZTM w ataku[/srodtytul]

W wojnie z billboardami osłabł nawet Zarząd Dróg Miejskich, który początkowo wyeliminował je z tzw. pasa drogi. Ostatnio drogowcy pozwolili na wysyp dzikich ogłoszeń przy ruchliwych wylotówkach. Jak usłyszeliśmy, ZDM brakuje ludzi. Czyszczeniem miasta z tablic zajmuje się siedem osób, z czego cztery „w terenie”.

Ożywił się za to Zarząd Transportu Miejskiego, który wprowadził zakaz naklejania na autobusach i tramwajach – nowych i po remontach – folii zasłaniających szyby. Tego typu nośniki mają zniknąć z komunikacji miejskiej do końca 2010 roku.

[ramka][b]Spektakularne brzydactwa w Warszawie[/b]

- Lipiec 2008. Firma AMS ustawiła billboard na Trakcie Królewskim. Ku oburzeniu konserwatora zabytków, tablica wyrosła tuż obok XIX-wiecznego pałacyku Lesserów w Al. Ujazdowskich.

- Sierpień 2008. Ta sama firma w nietypowy sposób uhonorowała 64. rocznicę Powstania Warszawskiego. Między pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Sejmem RP ustawiła „na dziko” dwa billboardy.

- Wrzesień 2008. Reklama dezodorantu oparta na fallicznym skojarzeniu zasłoniła kamienicę naprzeciwko kościoła św. Anny. Właściciel firmy reklamowej Prestige Media o Krakowskim Przedmieściu: – To ulica, jakich wiele.

- Marzec 2009. Modelka wielkości Godzilli zasłoniła widok z okien mieszkańcom 12-piętrowego bloku przy rondzie ONZ. Firma Wielki Format zleciła też zamontowanie 12 wycelowanych w okna reflektorów. [/ramka]

[i] Czytaj też w [link=http://www.zw.com.pl/artykul/1,421248_Reklamiarze_sie_rzucaja__na_sciany_.html]Życiu Warszawy[/link][/i]

Warszawa, rondo Daszyńskiego, wieczór. Naprzeciwko opuszczonej kamienicy przy Pańskiej 112 – w chaszczach między brudną elewacją a betonową podstawą billboardu – stoi transportowy volkswagen. W środku siedzą pracownicy firmy reklamowej. Totalna partyzantka: światła zgaszone, silnik wyłączony. Stojący obok generator wydaje monotonny szum. Umieszczony w środku potężny rzutnik wyświetla na kamienicy film reklamowy.

– Przy pomocy świetlnych iluminacji na budynkach chcemy promować naszą markę i nowe produkty – chwali się Katarzyna Żądło z Fortis Banku.

Pozostało 92% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej