Na co może liczyć student, który nie chce żyć w akademiku, nie ma towarzystwa do wspólnego wynajmu mieszkania, a na samodzielny najem lokum w stolicy go nie stać? Sprawdziliśmy oferty pokoi do wynajęcia.
Właścicielka mieszkania na Mokotowie oferuje do zamieszkania 12 mkw., w tym – jak pisze – trzy półki i 12 haczyków w łazience na wyłączność, 1/3 pawlacza i dostęp kuchni. To wszystko za 500 zł miesięcznie. Są jednak warunki: trzeba zgodzić się na życie pod jednym dachem z egzotyczną kotką i żółwiem stepowym. Autorka ogłoszenia zapewnia, że nie ma w mieszkaniu innej zwierzyny, czyli prusaków, karaluchów ani mrówek faraona.
Za 500 zł miesięcznie w pokoju można mieć: zegar ścienny, dwa budziki, osiem wieszaków, telewizor z 53 kanałami, ze słuchawkami na długim kablu, własny kosz na śmieci, a nawet rośliny doniczkowe. Ręcznik i pościel są gratis.
Także za 500 zł można wynająć pokój na Bielanach. Pomieszczenie o powierzchni 16 mkw. z dostępem do salonu, kuchni i łazienki, oferuje dwóch studentów. Byle kto nie może jednak zostać najemcą. Wynajmujący szczegółowo opisali profil współlokatora oraz podali własne charakterystyki, więc ogłoszenie o wynajmie lokalu brzmi niczym anons w dziale ogłoszeń matrymonialnych. Warunki do spełnienia są poważne: najemcami muszą być studentki gotowe na... pranie, prasowanie i robienie zakupów.
Cena wynajmu pokoju na Muranowie to 450 zł, właściciel wymaga jednak, by najemcą została studentka drugiego lub trzeciego roku medycyny. Podobnie brzmi oferta z Nowego Światu – miesięczny koszt najmu pokoju to 550 zł plus opłaty licznikowe, jednak lokatorem może być tylko studentka prawa.