Vantage Rent wychodzi poza macierzysty Wrocław, do oferty platformy PRS weszły pierwsze mieszkania w Poznaniu. Do końca tego kwartału łącznie do zasobu wejdzie 150 lokali w trzech budynkach, co spowoduje, że w portfelu będzie pracować 520 lokali. Sieć ruszyła z najmem w połowie zeszłego roku, obecnie wrocławskie inwestycje mają 95-proc. obłożenie. W budowie są kolejne projekty, do końca tego roku Vantage Rent ma liczyć 1,5 tys. mieszkań.

Lokale buduje Vantage Development, wrocławska spółka kupiona przez fundusz TAG Immobilien. Zgodnie z prezentacją niemieckiego inwestora, polski portfel do 2026 r. powinien liczyć 8,5 tys. mieszkań, z czego 4 tys. we Wrocławiu, 2,3 tys. w Poznaniu, 1,45 tys. w Łodzi i 0,8 tys. w Gdańsku. TAG Immobilien jest jednak w trakcie przejmowania kolejnego podmiotu, potężnej Grupy Robyg – co pozwoli zwiększyć skokowo skalę i wejść na rynek PRS w Warszawie. W efekcie do 2028 r. całkowity polski portfel funduszu ma liczyć 20 tys. mieszkań na wynajem.

Vantage Development, poza funkcją nadwornego budowniczego Vantage Rent, równolegle sprzedaje część mieszkań na rynku pierwotnym. Firma nie zgadza się z pojawiającymi się m.in. w mediach społecznościowych opiniami, że fundusze PRS odpowiadają za wzrost cen mieszkań w Polsce, bo zamawiają hurtowo lokale.

- W Polsce do 2028 r. ma powstać około 90 tys. mieszkań w ramach najmu instytucjonalnego. Rozważania na temat tego, czy rozwój PRS jest jednym z czynników wzrostu cen mieszkań, są bezzasadne. Z niewielką skalą działalności, szczególnie w porównaniu z 200 tys. mieszkań rocznie oddawanymi przez deweloperów, trudno mówić o jakimkolwiek wpływie nowego sektora na wartość lokali – skomentował Dariusz Pawlukowicz, członek zarządu Vantage Development. – Wzrost cen to przede wszystkim wynik niewystarczającej dostępności atrakcyjnych gruntów oraz wzrostu cen materiałów budowalnych. Popyt dominuje nad podażą, również z powodu wysokiego poziomu inflacji – Polacy kupując mieszkania starają się ochronić wartość swojego kapitału. Zaskakujące jest więc twierdzenie, że nowy, dopiero rozwijający się sektor rynku może mieć aż tak duży wpływ na ceny nieruchomości. Paradoksalnie, PRS zamiast ograniczyć dostępność lokali w Polsce jeszcze ją zwiększy. Nie są one kupowane w celach spekulacyjnych, ale po to, aby klienci mogli w nich komfortowo mieszkać. To nowoczesne budynki, w bardzo dobrych lokalizacjach, które cieszą się popularnością szczególnie osób młodych. Być może w tej chwili nie mogliby sobie pozwolić na zakup takiego mieszkania, ale mogą je z powodzeniem wynajmować nawet przez kilka lat. PRS to także nowy standard najmu - produktu i usługi - którego nie są w stanie zaoferować prywatni właściciele mieszkań na wynajem – dodał.