Frankowicze znowu pojawili się w mediach. Ogłosili, że po 1 listopada czekają na realizację obietnicy złożonej w kampanii prezydenckiej, czyli na przewalutowanie ich zobowiązań według kursu, po jakim się zadłużali.
Co może zrobić w tej sprawie prezydent i nowy parlament? Zdaniem prawników nie ma możliwości kontynuowania prac nad ustawą o przewalutowaniu kredytów frankowych sprzed wyborów do Sejmu. Wyjątek dotyczy tylko obywatelskich projektów ustaw. Dlatego posłowie wybrani 25 października lub nowy rząd mogą wnieść nowy projekt.
Czy to zrobią? Pewnie tak. Banki drżą od miesięcy na myśl o przeliczeniu długów po kursie sprzed kilku lat. Co najmniej trzy z nich znalazłyby się w potężnych tarapatach. Oceniają, że taka pomoc dla wszystkich frankowiczów kosztowałaby 40 mld zł. ZBP twierdzi, że byłby to wstrząs dla całego sytemu.
Tymczasem nowy prezydent podpisał ustawę o pomocy zadłużonym kredytobiorcom, którzy są w trudnej sytuacji finansowej. To wsparcie nie tylko dla frankowiczów, ale dla wszystkich posiadaczy kredytów hipotecznych. Przepisy m.in. przewidują, że pomoc byłaby udzielana, gdy rata kredytu przekroczy 60 proc. dochodów gospodarstwa domowego kredytobiorcy.
Takie rozwiązanie nie zadowala jednak części frankowiczów, których długi przekroczyły wartość mieszkań. Czy rządzący zdecydują się na pomoc wszystkim frankowiczom, czy tylko tym, którzy są w trudnej sytuacji materialnej? Oby nie wszyscy podatnicy musieli zapłacić za frankową modę.