Niejeden turysta gwiżdże dziś na zimę, bo uważa, że jest szara, nieciekawa, niegodna wymarszu na krajowe szlaki. Ku pociesze takich sceptyków przedstawimy tym razem skrzydlatą istotę, która ten szary krajobraz nieco ubarwia. I która sama na zimę gwiżdże, spędzając ją ochoczo w Polsce. Ten nieduży ptak z rodziny łuszczaków, dzięki czerwonemu brzuszkowi bardzo strojny i często ukazywany na ilustracjach w książeczkach dla dzieci to gil.
Tak kolorowy jest co prawda tylko samiec, bo samica ma brzuszek szary, a u młodszych samców czerwień jest jakby nieśmiała, ledwo różowa. Poza tym jednak przedstawiciele obu płci nie różnią się od siebie rozmiarami i proporcjami ciała. Robią wrażenie okrągławych ptasich brzuchaczy o czarnych główkach i mocnych dziobach. Te dzioby wyglądają po trosze jak końcówki cążek, bo też stanowią mocne narzędzie do rozłupywania nasion.Dzięki takim naturalnym przyrządom ptaki mogą wydobywać nasiona z szyszek drzew iglastych, a także pokrzepić się nasionami w sadach i ogrodach. Regularnie spotykam gile w pobliżu paśników dla zwierzyny, zwłaszcza tam, gdzie dokarmia się owsem dziki. W ogóle od jesieni aż do wiosny łatwo je spotkać. Spora część tych łuszczaków jest u nas bowiem przelotem lub na zimowisku, a że przybyły z głuchych lasów dalekiej północy, nie są nauczone, że człowiek może być niemiły i lepiej zejść mu z drogi. Więc u nas dają się bez trudu oglądać z bardzo bliska.
Ale nim je ujrzymy, dadzą się w zimowej ciszy słyszeć ich ciche, bezgranicznie smutne pogwizdywania. Jakby ktoś uporczywie i wciąż od nowa poświstywał na łusce od naboju czy innej rurce. Ile razy puszczę sobie ten głos z płyty, czuję, jak owiewa mnie wilgotny, mający jedyny w swoim rodzaju zapach, zimowy wiatr. Mimo że siedzę akurat w ciepłym pokoju.
Niewiele znam głosów natury, które tak skutecznie przywoływałyby nastrój leśnej zimy. Słyszymy je zresztą zwykle chóralnie, bo gile tworzą spore stada.
Za to wiosną samce, jak to ptaki wróblowe, wykonują solowe popisy śpiewacze. Jednak śpiew gila mało kto słyszał, bo choć to ptak pospolity w lasach, jest dosyć skryty i dobrze schowany w gąszczach młodych świerków czy jałowców, które stanowią jego właściwe domostwo i miejsce gniazdowania. Niemniej mój przyjaciel Andrzej Kruszewicz, szef Ptasiego Azylu w warszawskim zoo, który dłuższy czas trzymał kontuzjowanego gila w klatce, twierdzi, że ten ptak pięknie śpiewa, a nawet wygwizduje... walce Straussa! Szkoda, że ptasim zwyczajem czynią to gile tylko wiosną, bo mielibyśmy dzięki nim w lasach i parkach znakomitą karnawałową rozgrzewkę.