Coś w duszy gra

Dla audiofilów muzyka jest sztuką, którą chcą kontemplować, a nie tłem w czasie jazdy samochodem. Niektórzy za odpowiedni sprzęt audio są gotowi zapłacić nawet równowartość luksusowego samochodu.

Publikacja: 19.05.2009 00:00

Zaprezentowany na ubiegłorocznym Audio Show zestaw firmy Nautilus HI-End kosztuje ok. pół miliona zł

Zaprezentowany na ubiegłorocznym Audio Show zestaw firmy Nautilus HI-End kosztuje ok. pół miliona złotych.

Foto: Rzeczpospolita

Red

Jeśli słuchając Agnieszki Skrzypek albo Evy Cassidy, mam przed oczami zadymiony klub jazzowy i czuję się, jakbym siedział tam przy stoliku, to znaczy, że efekt został osiągnięty. Nie muszę słyszeć każdej struny głosowej osobno, choć mam słuchawki, które i to potrafią. Ważniejsza dla mnie jest atmosfera, czar muzyki – ten trudny do zdefiniowania klimat, dla którego warto czasem wydać parę złotych więcej na system potrafiący go stworzyć – opowiada o swojej pasji Kasper Drążewski, prawnik w dużej kancelarii prawnej i audiofil.

Osób, które tak jak on dążą do zapewnienia sobie jak najlepszych warunków odsłuchowych, jest wbrew pozorom całkiem sporo. Najwięcej mężczyzn, bo kobiet audiofilek jest stosunkowo niewiele. – Audiofile należą do powoli zanikającej grupy, dla której muzyka jest sztuką, a nie tłem w windzie czy samochodzie. Dlatego jej odbiór musi spełniać pewne kryteria estetyczne. Stąd dążenie do jak najwyższej jakości odsłuchu, wydzielanie pokoi do słuchania muzyki, wygłuszanie ich itp. – wyjaśnia Bartosz Luboń, tłumacz i audiofil meloman. Jak sam podkreśla, sprzęt dla audiofila jest jedynie środkiem do osiągnięcia celu, a nie celem samym w sobie.

[srodtytul]Audio-wrażliwy[/srodtytul]

Przyjęło się, że audiofil to osoba, która inwestuje ogromne pieniądze w sprzęt audio, kable, głośniki itp., bo lubi słuchać muzyki i potrafi docenić dobrą jakość jej odtworzenia. Taka osoba bez trudu rozpoznaje kiepską jakość dźwięku, co przeszkadza jej w odbiorze muzyki. Zdaniem Kaspra Drążewskiego audiofilów można podzielić na trzy grupy. – Są audiofile, których interesują jedynie absolutnie referencyjne nagrania, wsłuchujący się godzinami w wybrzmienia strun. Sama muzyka ma dla nich mniejsze znaczenie. Są audiofile parametryczni, dążący do uzyskania jak najlepszych wymiernych parametrów dźwięku (jak najmniejszych zniekształceń, najszerszego i najbardziej liniowego pasma przetwarzania). I są też – być może najliczniejsi – audiofile melomani, dla których dobry sprzęt to taki, który przekazuje w pełni emocje zawarte w muzyce – wylicza Drążewski.

[wyimek]Kluczową sprawą jest nie tylko porządny sprzęt, ale też odpowiednie pomieszczenie odsłuchowe[/wyimek]

Aby poczuć prawdziwe emocje przy odsłuchu muzyki, audiofile są gotowi wyłożyć naprawdę duże pieniądze na odpowiedni sprzęt. Z tego powodu bywają czasem obiektem żartów. Jakiś czas temu na bardzo popularnym forum dla audiofilów audiostereo. pl jeden z internautów opisał koleżeński żart, gdy drogie kable za kilkaset dolarów zastąpiono zwykłymi drutami. Zgromadzeni w pokoju odsłuchowym audiofile podobno nie zauważyli różnicy, z czego śmiali się ich „sprytni” koledzy.

Wspomniane forum internetowe to jedno z najpopularniejszych miejsc spotkań polskich audiofilów w sieci. Audiofile wymieniają się tam opiniami o sprzęcie, pytają o rady, polecają producentów, przestrzegają przed błędami w konfigurowaniu systemów. Tematyka dyskusji jest bardzo szeroka – od systemów stereo, wzmacniaczy lampowych, przez DIY (czyli samodzielnie konstruowany sprzęt), analogi, kino domowe, na muzyce i filmie kończąc.

Na takim forum cztery lata temu poznali się Anna Gancarz, specjalistka ds. PR w dużym wydawnictwie prasowym, i Bartek Luboń. Ona trafiła tam przypadkiem. Wcześniej odwiedziła kolegę, u którego po raz pierwszy posłuchała muzyki na specjalistycznym sprzęcie. Usłyszała różnicę i nie chciała już zwyczajnej wieży stereo. W poszukiwaniu nowego sprzętu zaczęła przekopywać Internet i tak spotkała Bartka. Na początku dyskutowali o sprzęcie, w końcu postanowili się spotkać. Bartek pomógł skomponować jej pierwszy zestaw stereo, a na gwiazdkę podarował kolumny. W maju tego roku biorą ślub.

[srodtytul]Audio-pasja[/srodtytul]

Jak się zostaje audiofilem? Na to nie ma recepty. Jak w większości hobby decyduje przypadek. Zdaniem Bartka Lubonia są oczywiście ludzie, których nagle olśniło i zrozumieli, że muzyka na lepszym sprzęcie brzmi lepiej. – Najczęściej jednak audiofilia jest „chorobą zakaźną”, a największe ryzyko zarażenia niesie ze sobą przebywanie na audiofilskich forach internetowych i czytanie magazynów poświęconych sprzętowi Hi-Fi – śmieje się Bartek.

Alek Rachwald, redaktor naczelny portalu audiostereo. pl, zna bardzo wielu audiofilów, którzy zaczynali od zwykłego hobby, a teraz są specjalistami w tej dziedzinie i zajmują się recenzowaniem sprzętu audio. Sam został audiofilem, gdy nie mógł już dłużej wytrzymać ze starym radiem. Namówił więc ojca, aby kupił mu lepsze, stereofoniczne. – W nowym radiu usłyszałem audycję z płytą Jeffa Wayne’a „War of the Worlds” i przepadłem. Tak to się skromnie zaczęło – wspomina Alek.

Wiele osób mających mgliste pojęcie o audiofilii postrzega audiofilów jak nieszkodliwych wariatów, którzy są gotowi wydać wielkie pieniądze na parę skutecznych kabli. Jednak zdaniem Anny Gancarz nie trzeba mieć wielkich pieniędzy, aby być audiofilem. – Mój pierwszy system kosztował niecałe 5000 zł, a robił wrażenie na audiofilach wydających na sprzęt znacznie większe sumy – wspomina. Oczywiście zdarzają się bogaci pasjonaci gotowi zapłacić za sprzęt równowartość luksusowego samochodu, ale to w Polsce pojedyncze osoby. – Bywa, że ludzie bardzo zamożni kupują najdroższe dostępne systemy audio wyłącznie dla prestiżu, a nie dla rzeczywistych walorów sprzętu. Często zlecają więc budowę systemu wyspecjalizowanym firmom, a sami zatwierdzają jedynie kosztorys – opowiada Anna. Według niej trudno jednak takie osoby nazwać audiofilami. – Prawdziwi pasjonaci sami wybierają elementy swojego systemu, godzinami odsłuchują sprzęt, testują go w różnych konfiguracjach, wymieniają się opiniami z innymi audiofilami – przekonuje Anna.

[srodtytul]Audio Show[/srodtytul]

Większość audiofilów za audiofilskie marki nie uznałaby na pewno marek, których oferta jest szeroko dostępna w sieciach typu MediaMarkt. Kompletny zestaw kina domowego za 2000 zł nie ma nic wspólnego z audiofilską jakością. Na świecie jest wiele audiofilskich marek, takich jak McIntosh, Accuphase, Krell czy Linn, które produkują uznany przez audiofilów sprzęt. Ale jest też wiele niedużych manufaktur, polskich i zagranicznych, oraz marek mniej znanych, ale cieszących się dużą sympatią wśród audiofilów. W Polsce nie ma problemów z dostępnością sprzętu większości znanych marek. Dziś z łatwością można kupić sprzęt kilkudziesięciu producentów z całego świata. Górna granica cenowa praktycznie nie istnieje. Najdroższy system marki Nautilus, wystawiany na ostatnim Audio Show, kosztował ponad pół miliona złotych, a można skonfigurować zestaw za jeszcze większe pieniądze.

Wspomniane Audio Show to – oprócz dyskusji na forum, lektury pism fachowych, nieustającej konfiguracji sprzętu i przerabiania pokoju na pokój odsłuchowy – punkt obowiązkowy w kalendarzu każdego audiofila. I mekka dla ludzi z całej Polski. Audio Show odbywa się raz do roku w listopadzie w hotelach: Sobieski, Bristol oraz – od tego roku – Kyriad. Jest to wystawa sprzętu audio-wideo oraz kina domowego. Ze swoimi 3000 metrów kwadratowych ekspozycji i liczbą blisko 10 000 zwiedzających jest trzecią co do wielkości tego typu imprezą w Europie. Na wystawie można zobaczyć wszystkie elementy wchodzące w skład domowych systemów audiowizualnych, tj. odtwarzacze CD i DVD, wzmacniacze, kolumny głośnikowe, projektory, telewizory i ekrany plazmowe.

Ideą, która przyświeca organizatorom imprezy, jest umożliwienie wszystkim zwiedzającym zapoznania się z możliwościami prezentowanych tam urządzeń. Z tego względu wystawa, podobnie jak inne tego typu imprezy na świecie, odbywa się nie w centrach handlowych, ale w luksusowych hotelach. Znajdujące się tam apartamenty i sale konferencyjne mają za zadanie zbliżyć sprzęt do słuchaczy, stwarzając im warunki podobne do domowych.

Bo dla audiofilów kluczową sprawą jest nie tylko porządny sprzęt, ale też pomieszczenie odsłuchowe. Istotne są wymiary pokoju, wysokość sufitu, faktura tynków, rodzaj podłogi. Niestety, bardzo niewielu audiofilów może sobie pozwolić na pomieszczenie dedykowane swojej pasji. Najczęściej funkcję pokoju odsłuchowego pełni więc pokój dzienny. Anna Gancarz żartuje, że niejedno małżeństwo wystawione było na próbę, gdy audiofil za pomocą niezbyt estetycznych, ale świetnie tłumiących gąbek poprawiał akustykę ścian salonu.

– Kiedy z Bartkiem planowaliśmy budowę domu, długie godziny spędziliśmy nad projektowaniem naszego przyszłego pokoju odsłuchowego. Musiał mieć odpowiednie wymiary, właściwie usytuowane okna i wejście, ważna była także wysokość sufitu i rodzaj jego wykończenia. Na szczęście audiofile są wszędzie. Okazał się nim także polecony architekt, który doskonale zrozumiał nasze potrzeby – wspomina Anna Gancarz.

[ramka][srodtytul]Słowniczek audiofila[/srodtytul]

High end – najwyższej klasy sprzęt, szeroka kategoria. W skrócie: sprzęt za około kilkadziesiąt tysięcy złotych i więcej.

Słyszeć różnicę – audiofil słyszy różnicę, czyli rozróżnia brzmienie kiepskiej wieży od drogich klocków audio (i oczywiście gardzi tymi, którzy różnicy nie słyszą); słyszy też różnicę w średnicy, wysokich i niskich tonach, barwie dźwięku, scenie, przestrzeni itp.

Ustroje akustyczne – różne ładniejsze i brzydsze elementy, które dostosowują pokój do wymagań audiofila. To są specjalne panele na ściany, przeróżne gąbki, elementy rozpraszające/odbijające fale dźwiękowe itp.

System – cały zestaw sprzętu. Standardowo: odtwarzacz CD, wzmacniacz, kolumny i kable.

Podłogówki – kolumny podłogowe, czyli te, które stoją na podłodze.

Monitory – małe kolumienki, które nie stoją na podłodze, ale na specjalnych standach (najczęściej bardzo ciężkich, wypełnionych piaskiem lub ołowiem, aby nie przenosiły drgań).

Lampy – wzmacniacze lampowe.

Kable – mogą być różne: głośnikowe (łączą wzmacniacz z kolumnami), sieciówki (podłączają system do prądu), interkonekty (łączą elementy systemu – odtwarzacz ze wzmacniaczem).

DIY – sprzęt konstruowany samodzielnie przez zapalonych audiofilów DIY-owców. [/ramka]

[ramka][srodtytul]Krzysztof Grochowski, dystrybutor marki Bang & Olufsen w Polsce, właściciel nowo otwartego salonu Bang & Olufsen na Sadybie w Warszawie[/srodtytul]

Sprzęt marki B & O jest adresowany do audiofilów, ale nie tylko. Przede wszystkim naszymi klientami i miłośnikami marki są osoby, które chcą mieć piękny dźwięk w domu połączony ze wspaniałym designem i prostotą obsługi. Marka stawia na estetykę urządzeń i na jakość materiałów, z których są wykonane wszystkie urządzenia (są to szkło i aluminium). Bardzo ważne w całym procesie produkcji są elementy mechaniczne urządzeń wykonane z zegarmistrzowską precyzją. B & O jest adresowane także do osób, które doceniają rodowód marki (firma istnieje od 1925 r.) i fakt, że nie jest to masowa produkcja (wszystkie urządzenia są produkowane w jednej fabryce w Danii). Jeżeli chodzi o rozwój tego segmentu w Polsce, to tendencja jest rosnąca. Rynek rozwija się wraz ze świadomością marki w naszym kraju. Zainteresowanie jest coraz większe, a dzięki temu i prognozy są pozytywne.[/ramka]

Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nauka
Przełomowe ustalenia badaczy. Odkryto życie w najbardziej „niegościnnym” miejscu na Ziemi