Obliczył, że na przestrzeni ostatnich 3 tys. lat ludzkość doświadczyła co najmniej dwóch mutacji szkodzących poziomowi intelektualnemu. W kolejnych tysiącleciach doświadczy następnych. Oczywiście nie wszystkie mutacje muszą mieć negatywny wpływ na intelekt. Ale być może mają korzystne skutki dla innych elementów naszej biologii, które okazały się ważniejsze niż zdolności umysłowe.
To prowadzi do drugiego argumentu Geralda Crabtree: z punktu widzenia ewolucji inteligencja nie jest nam tak potrzebna, jak kiedyś. Tysiące lat temu – przekonuje naukowiec – od odpowiednio „skonstruowanej" dzidy zależało życie łowcy, bo na jej drugim końcu znajdował się tygrys. Jeżeli łowca źle coś wymyślił, tygrys już zadbał o to, aby człowiek nie mógł przekazać genów potomstwu. Selekcja naturalna pomagała przetrwać najlepszym, w tym przypadku najinteligentniejszym. A teraz ludzie współcześni nie są poddawani tak brutalnym testom przystosowania do otoczenia. Ci mniej inteligentni mają takie same szanse przekazania swoich genów nowym pokoleniom jak ci najinteligentniejsi.
A właściwie mają nawet większe szanse, bo badania populacji wskazują, że istnieje negatywna korelacja IQ i liczby posiadanych dzieci. Czyli inteligentni ludzie mają mniej liczne potomstwo. Ma się tak dziać od mniej więcej połowy XIX wieku. Pula genów korzystnie wpływających na poziom umysłowy ludzkości nie jest zatem wykorzystywana.
Efekt Flynna...
Skoro jest tak źle, to dlaczego jest tak dobrze? Skąd Internet, smartfony, loty w kosmos i inne technologiczne cuda? Wcale nie stajemy się coraz głupsi, wręcz przeciwnie – jesteśmy coraz mądrzejsi – dowodzą prowadzone na całym świecie testy IQ.
Porównanie wyników tych testów prowadzonych obecnie z tymi wykonanymi przed laty pokazuje wyraźnie, że radzimy sobie coraz lepiej. Dokładnie o 3 punkty lepiej na dziesięć lat. Ten przyrost ilorazu inteligencji mierzonego testami IQ nazywany jest efektem Flynna – od nazwiska Jamesa Flynna z Uniwersytetu Otago w Nowej Zelandii.
Badacz w 1984 roku przeanalizował wyniki testów z 24 krajów przeprowadzonych od początku XX wieku. Zauważył, że przyrost inteligencji jest stały i liniowy. Ponieważ testy i sposoby obliczenia oraz interpretacji testów IQ zmieniały się wielokrotnie, naukowcy na wszelki wypadek poprosili ochotników, aby zmierzyli się z zadaniami, które rozwiązywało pokolenie ich rodziców. Za każdym razem okazywało się, że – jako ludzkość – jesteśmy coraz sprytniejsi.