– Mimo wszystko są to niepokojące dane. Ciąża w ich przypadku nie powinna była się wydarzyć – ocenia prof. Izdebski. – Młodość jest czasem przeznaczonym na dojrzewanie, a nie na wchodzenie w rolę matki czy ojca.
Nastoletni rodzice nie spotykają się już z takim ostracyzmem społecznym jak dawniej. – Dziewczyny w ciąży nie są wyrzucane ze szkół, to nie te czasy – mówi dr Krzysztof Wąż. Pochodzą z różnych środowisk. W podobnej sytuacji życiowej znajdowały się często także ich matki. Można więc mówić o dziedziczeniu wczesnego rodzicielstwa. – W rozmowach 30- czy 40-letnie babcie często deklarowały, że z racji własnych doświadczeń chciały uświadamiać swoje dziecko na temat seksualności – opowiada prof. Izdebski. Na pytanie, dlaczego tego nie zrobiły, najczęściej odpowiadały: sądziłam, że jest ono jeszcze za małe.
Rodzice zwykle nie potrafią wywiązać się z tej roli. Nie zawsze wywiązuje się i szkoła, w której – jak narzekają specjaliści – źle przekazuje się informacje dotyczące choćby metod zapobiegania ciąży. W rezultacie razi beztroska i brak wyobraźni w postawach młodych ludzi. Przykład? O ile podczas inicjacji seksualnej większość z nich deklaruje użycie prezerwatywy, o tyle podczas ostatniego stosunku tylko połowa (przy czym nie zmieniła się drastycznie częstotliwość korzystania z innych metod). Potem nierzadko są zaskoczeni ciążą. Jedna z nastolatek biorących udział w badaniach myślała, że po prostu tyje.
Z tęsknoty za miłością
Dziewczynki zdolność do poczęcia dziecka zyskują po upływie dwóch – trzech lat od pierwszej miesiączki, ok. 15 roku życia, kiedy pojawiają się cykle owulacyjne. U chłopców taki skład nasienia, by mogło dojść do zapłodnienia, stabilizuje się po dwóch latach od pierwszego wytrysku, czyli w 16. roku życia.
Natura wcześnie pozwala zostać rodzicami, ale każe płacić za to wysoką cenę. Ze względu na niezakończony proces biologicznego rozwoju organizmu u nastolatek w ciąży częściej występuje m.in. niedokrwistość, nadciśnienie czy przedwczesne oddzielenie się łożyska.
Ale zmienia się też całe życie. „Pojawienie się dziecka spowodowało, że nie ukończyłam szkoły. Brak wykształcenia utrudnił mi później podjęcie dobrej pracy. Moje życie przez to było bardzo poodwracane. Najpierw dziecko, potem ślub, praca i na końcu szkoła" – wspomina jedna z młodocianych mam. Nie inaczej dzieje się w przypadku wielu nastoletnich ojców. „Po urodzeniu dziecka wszystko stanęło na głowie – opowiada jeden z nich. – Musiałem przeprowadzić się do rodziców partnerki. Chodziłem do szkoły, a po szkole zajmowałem się dzieckiem, aby moja partnerka mogła się uczyć".