To już druga awaria portalu "New York Timesa" w ciągu zaledwie dwóch tygodnii. Strona "NYT" stanęła wcześniej 14 sierpnia. Wówczas jednak jako przyczynę wskazano "problemy wewnętrzne" związane z bieżącym utrzymaniem strony. Obecnie szef The New York Times Co. do spraw polityki informacyjnej Marc Frons mówi otwarcie o "złośliwym ataku z zewnątrz". Pracownikom spółki odradzono czasowo wysyłanie e-maili z adresów dziennika.
Strona internetowa "New York Timesa" stanęła po ataku na odpowiadającą za hosting spółkę Melbourne IT. Hakerom udało się przejąć łącza z portalem "nytimes.com". Według Fronsa sprawcą była najprawdopodobniej hakerska grupa Syrian Electronic Army , która wspiera prezydenta Syrii Baszara Assada.
O próbie ataku na swoją domenę informował we wtorek także Twitter, choć nie sugerował, że sprawcą mogli być hakerzy z SEA. "Żaden z użytkowników Twittera nie ucierpiał z powodu tego incydentu" – zapewniła spółka. Tu kłopoty zaczęły się także na poziomie serwerów DNS. Zdaniem informatyków ten segment internetu może być szczególnie podatny na ataki z zewnątrz. Cyberterroryści właśnie przez DNS próbują atakować amerykańskie media, licząc na jak największy rozgłos.
Dwa tygodnie temu hakerzy z SEA przyznali się do włamania do serwisu informacyjnego Outbrain, co spowodowało, że na stronach "Washington Post", telewizji CNN oraz magazynu "Time" ukazały się informacje sprzyjające Assadowi.
Najnowszy atak na "New York Timesa" mógł mieć jedynie lokalny charakter, bo użytkownicy serwisu donosili o zupełnie różnych skutkach ataku. Dla niektórych internautów strona była zupełnie niedostępna. Inni widzieli na ekranach stronę przypominającą oryginalną wersję "NYT", ale z martwymi linkami.